Obserwatorzy

poniedziałek, 30 czerwca 2014

Ziemniaczane kopytka

Kurczę ruszyłam jak zwariowana wariatka, a to tylko dlatego, że był czas na próby pieczeniowo-gotowaniowe.

W sumie dzisiejszą potrawę robię już od jakiegoś czasu ( sporych parę lat) , ale myślę, że jest to chyba prawie- jak nie podstawa polskiej, litewskiej, białoruskiej kuchni :) którą należałoby chociaż raz w życiu przyrządzić. Pomijam już fakt, iż uwielbiają to moje dzieciaczki :) i chyba nie tylko one. Zachęcam do zrobienia jako dodatek do niedzielnej pieczeni czyli róbmy wszyscy KOPYTKA!!!!

Składniki to oczywista-oczywistość ale podam- co mi tam:

ok. 1 kg ziemniaków

200 g mąki

jedno duże jajko

sól

 

Ziemniaki obieramy i gotujemy w osolonej wodzie. Odcedzamy i przeciskamy przez praskę. Odstawiamy do ostudzenia. Po tym czasie dodajemy jajko oraz mąkę. Jeśli ciasto jest zbyt rzadkie należy oczywiście podsypać je mąką ale nie za  dużo, ponieważ kopytka po ugotowaniu mogą stać się twarde. A teraz zabawa: odrywamy od ciasta po kawałku, formujemy z niego wałek i kroimy w  romby.

1

 

Jeśli uporamy się z krojeniem należy wstawić do dużego garnka wodę, wsypać do niej łyżeczkę soli. Jak zacznie wrzeć- wrzucamy nasze kopytki ( w wersji mojego Mimi:)). Gotujemy do momentu wypłynięcia skarbeńków na powierzchnię.  Mimi uwielbia je wcinać polane stopionym masłem- w sumie niezły pomysł, ja wolę okraszone boczkiem i cebulą , sposób podania zostawiam Wam.

 

3

 

 

 

 

 

 

 

 

 




Całuski i uściski Szuszuleńka

niedziela, 29 czerwca 2014

Ratatuj

Jejku ale mnie tu dawno nie było... za co i am sorry, postaram się poprawić :-)

A tak jakoś się złożyło, że zawsze coś mnie od komputra odciągało. No ale ile można nie być :) a popiekłam trochę, pogotowałam trochę i jest co prezentować.

Niedawnymi czasy mój Mimi upodobał sobie pewną bajkę ( milionową już z kolei) po której obejrzeniu przybiegł do mnie i powiedział, że jak dorośnie to chce zostać KUCHARZEM!!!! No myślę sobie-  miód na moje serce. Bajka oczywiście nosiła tytuł Ratatuj!!!I stąd dzisiejszy wpis i kolejny wypróbowany przepis. Szperając po necie napotkałam się na masę przepisów na ratatouille z czego wybrała jeden , który wydawał mi się najbardziej fajowski i najbardziej zbliżony do oryginału , a zawierał on:

1 bakłażan

1 cukinia

1 duża czerwona papryka

1/2 kg pomidorów

2 cebule

3 ząbki czosnku

masło

1/2 łyżeczki suszonej bazylii

łyżeczka ziół prowansalskich

1/2 łyżeczki suszonego tymianku

sól, pieprz

szczypta czerwonej słodkiej papryki

Bakłażana i cukinię umyłam, pokroiłam na plastry.Plastry warzyw posypujemy solą i odstawiamy na pół godziny, żeby puściły soki i utraciły goryczkę. Po tym czasie opłukujemy warzywa z soli.
Paprykę myjemy, przekrawamy na pół i  usuwamy gniazda nasienne następnie kroimy w podłużne paski. Pomidory sparzamy wrzątkiem, obieramy, usuwamy gniazda nasienne a miąższ kroimy w kostkę. Można po prostu użyć pomidorów z puszki.
Cebulę obieramy i siekamy w małą kostkę, podsmażamy na rozgrzanym maśle do zeszklenia. Wtedy dodajemy posiekany czosnek i przesmażamy do lekkiego zrumienienia. Na patelnię dodajemy plastry bakłażana i cukinii oraz paski papryki. Dusimy pod przykryciem na niewielkim ogniu ok. 5 - 10 minut, aż warzywa zmiękną. Następnie dodajemy pomidory i smażymy całość bez przykrycia, aż się rozpadną. Na koniec doprawiamy potrawę do smaku ziołami, solą, pieprzem i słodką papryką. 

No i wielkie mi halo, małym kosztem, jeszcze mniejszym nakładem sił powstało cudeńko- kolejne zresztą :)P

3

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Spokojnej niedzieli całuski ślę,a szczególnie dla ratowników WOPR bo dziś ich święto!!!!

Tak trzymać chłopaki :)

wtorek, 24 czerwca 2014

Babeczki z nadzieniem cytrynowo-orzechowym

Haj :)

Żeby nie zaczynać o tym jak bardzo włączył mi się popołudniowy leń to może kochani podpowiem Wam coś- przytulajcie się dziś ile się da, ponieważ dziś Dzień Przytulania. Uściskajcie tych małych, dużych, grubych, chudych, wysokich, niskich, bliskich, niebliskich, pluszowych, puchatych po prostu wszystkich w około!!!!!!!!!!!

Tak mi się pomyślało, że dziś uraczę Was przepisem na kolejne już babeczki ale tym razem z nadzieniem orzechowo-cynamonowym. Trochę powiało świętami :):) ale co tam , jak szaleć to szaleć. No to poszalałam :):)

Składniki na nadzienie:

1/2 szklanki posiekanych orzechów włoskich

1/3 szklanki cukru

1 1/2 łyżeczki cynamonu

3 łyżki roztopionego masła

 

Wszystko memłamy (czyt. mieszamy) i odstawiamy do czasu przygotowania ciasta babeczkowego.

Ciasto:

1 szklanka + 7 łyżek mąki

2 łyżeczki proszku do pieczenia

1/2 łyżeczki sody

1/4 szklanki cukru

jajko

3 łyżki roztopionego masła

1 szklanka + 2 łyżki maślanki

miód (1/2 szklanki opcjonalnie i wg gustu do polania wierzchów muffinek)

 

W jednej misce mieszamy mąkę, proszek do pieczenia, sodę i cukier. W drugiej mieszamy roztrzepujemy jajko, wlewamy maślankę oraz stopiony tłuszcz. Mokre składniki mieszamy z suchymi. Wszystko łączymy ale nie za długo.  Formę na muffinki wykładamy papilotkami, do każdej nakładamy ciasta do 1/3 wysokości foremek, następnie wkładamy do łyżeczce nadzienia i przykrywamy pozostałą 2/3 częścią ciasta. Wierzch można posypać pozostałym nadzieniem ( mi niestety go nie starczyło :). Pieczemy w 200 C przez 15- 20 minut. Po wystudzeniu można polać miodem.

Jak to mówi pewna dziewczynka w pewnej bajce : mniam, mniam i`ts delicious :):)

3 1

 

 

 

 

 

2

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Buziaków sto milionów dwadzieścia dwa Szu-Szu

niedziela, 22 czerwca 2014

Kurki po podhalańsku

No i wróciłam!!

Zdrowa, w jednym kawałku, cudownie odświeżona, totalnie nieopalona ale z uśmiechem na ustach  :):) i szczęśliwa, że mogłam ten długi weekend spędzić z najważniejszymi dla mnie osobami. Cmoki :):)

A tak z innej beczki to niedawnymi czasy mła tatulek przywiózł mi przepięknie żółciutkie pieprzniki jadalne :) Nazw tych cudeniek jest dużo: troczek lisica, kurka żółta, lisiec, pieprzyk jadalny, lisica, kurek, pieprznik pospolity, lisiczka, pieprznik gąska, stągiewka jadalna. A na jednej ze stron internetowych doczytałam, że nasza kurka posiada 50 !!!!!!!!!!!synonimów naukowych!!!!! No , no, no szacunek.

2Jak już je dostałam to wypadało z nimi coś zrobić. Jajecznicy z kurakami jak na razie mamy dość :):) a pozostałe postanowiłam zamknąć szczelnie w słoikach w zalewie, żeby móc się nimi rozkoszować w zimowe spotkania ze znajomymi :):)

Dzisiaj prezentuję kurki po podhalańsku. Potrzebujecie:

ok. 2 kg kurek

główki czosnku

ziela angielskiego

czarnego pieprzu w ziarenkach

listków laurowych

Marynata:

250 ml octu 10%

1 l wody

1/2 łyżeczki soli

 

Grzybki oczyszczamy i wrzucamy na osolony wrzątek. Gotujemy na wolnym ogniu bez przykrycia ok 10 minut. Następnie grzyby odcedzamy i przelewamy świeżą gorącą wodą.  Do każdego słoiczka ( 350 ml) wrzucamy po 1 ząbku czosnku, 3 ziarna ziela angielskiego, 3 ziarna pieprzu czarnego i po liściu listka laurowego. Składniki na marynatę podgrzewamy w garnku do wrzenia i rozpuszczenia soli.

Słoiczki z przyprawami napełniamy do 2/3 gorącymi  grzybkami i zalewamy gotującą się zalewą. Każdy słoik dobrze zakręcamy i stawiamy do góry dnem do całkowitego wystygnięcia.

Nie pozostaje mi nic innego tylko zaprezentować zdjęcia i uciekać spać ( te urlopy jakieś takie dziwnie wykańczające są:):))

5

 

 

 

 

 

Papatki Szu-Szu :):)

środa, 18 czerwca 2014

Wekejszon

Haj słodziaki :):)

Kochani Szu-Szu będzie wyjechana z rodzinką i znika na dłuuuuuuuuuuuugi weekend z Gru.

Wszystkich serdecznie ucałuskuje i do zobaczenia po niedzieli :)

całusków sto milionów dwa

papatki

wtorek, 17 czerwca 2014

Muffinki czekoladowe

Dzisiejszy wpis jest z dedykacją dla mojej ukochanej K :) z życzeniami  dalszych super sukcesów w szkole i nie tylko oczywiście:):)K trzymaj tak dalej!!!!

A bo tak się złożyło ,że dziś młodzież się bawi na pewnej dyskotece w pewnej szkole w pewnym miejscu i tak całkiem przypadkowo Szuszowe kulinarne wypociny też tam są !!!! Mam tylko nadzieję, że grono pedagogiczne było zadowolone a K nie zostaną obniżone oceny :):)A żeby tyle nie gadać - a byłoby o czym, prezentuję jednego z trzech ciućków , które przygotowałam le prezonte: muffinki ekstremalnie czekoladowe.

Składniki na 14 sztuk:

50 g gorzkiej czekolady

1/2 szklanki kakao

2 łyżeczki kawy rozpuszczalnej

1 szklanka mleka

2 duże jajka

1 szklanka + 2 łyżki mąki

3/4 łyżeczki sody oczyszczonej

3/4 szklanki brązowego cukru

1/2 szklanki oleju

łyżeczka aromatu waniliowego

 

Mleko, połamaną czekoladę, kawę oraz kakao podgrzać w garnku do momentu rozpuszczenia się składników. Odstawiamy do przestudzenia. Do większej miski wlać mleko, olej, cukier, roztrzepane jajka, aromat i przestudzoną mieszankę kakaowo-czekoladową. Następnie dodajemy suche składniki czyli mąkę i sodę , bardzo delikatnie mieszamy szpatułką. Formę do muffinek wykładamy papilotkami, wylewamy ciasto do 3/4 wysokości. Pieczemy w 170 C przez 30 minut.


Po wystudzeniu polać polewą czekoladową:

150 g mlecznej czekolady

3 łyżki mleka

Wszystko rozpuszczamy i jeszcze ciepłą polewamy babeczki.

Gotowe małe muffinki wyglądają jak węgielki , ucieszyłam się z ich widoku niesamowicie a tym szczęściem dzielę się z Wami:

1 4 2 3

P.S A czy Wy wiecie, że dzisiaj mijają 22 lata od otwarcia pierwszej w Polsce "restauracji" Mc Donalds. Taka mi niespodzianka :)

Papatki Szu-szu

 

niedziela, 15 czerwca 2014

Poduszeczki z ciasta francuskiego z łososiem

Jejku jak mi się strasznie dziś nic nie chce!! Słoneczko pięknie świeci, dzieciaczki radośnie biegają a ja po prostu mam zjazd.  Normalnie położyć się i spać, ale jak tu spać jak w głowie natłok myśli i pomysłów.  I tak sobie wymyśliłam, że dziś zaprezentuje Wam czaderską przekąskę międzygłównodaniową idealnie smakowo skomponowaną.  Nazwałam to poduszeczki z łososiem - dlaczego tak - sami zobaczycie.

Co potrzeba:

opakowanie ciasta francuskiego

300 g łososia wędzonego

2 białe części pora

sok z cytryny

łyżka musztardy

2 łyżki masła

przyprawa do ryb

 

Łososia rozdrobnić, posypać przyprawą do ryb i skropić sokiem z cytryny. Białe części pora oczyścić i pokroić w plastry, po czym zeszklić na maśle. Gdy warzywa przestygną wymieszać je z łososiem. Ciasto francuskie należy pokroić na 4 długie prostokąty. Dwa z nich smarujemy musztardą, nakładamy nadzienie i przykrywamy pozostałymi dwoma płatami. Z powstałych pasków łososiowych kroimy kwadraty, starannie zlepiając boki. Wierzchy powstałych poduszeczek nakłuwamy widelcem.

Wykładamy na blachę wyłożoną papierem do pieczenia i zapiekamy w 180 C przez ok. 30 minut (może trwać do krócej wystarczy , że się zarumienią).

No to to chyba tyle , teraz szybciutkie jedno zdjęcie na pochwałki i do zachęty- oczywiście i spadam wylegiwać się.

1

 

sobota, 14 czerwca 2014

Truskawkowy tort z kremem serowym

A jak szaleć to szaleć!!!

Pogoda nastraja wyłącznie do tego, żeby usiąść i po prostu coś upiec :) a to mi bardzo spasowało :) bo i okazja nie byle jaka- rozpoczęcie mistrzostw!!!! Fanką futbolu nie jestem, ale był chociaż pretekst :) no i  powstał no i jest  tort truskawkowy z kremem serowym. A co tam....zaparłam się i wieczór wcześniej upiekłam biszkopt ( a to , że siedziałam do 1-wszej w nocy czekając aż się upiecze to nic :)) Gadu gadu podaje składniki na biszkopt:

6 jajek

szklanka cukru

szklanka mąki

szczypta soli

Białka oddzielamy od żółtek i ubijamy ze szczyptą soli na sztywną pianę. W osobnym naczyniu ucieramy żółtka z cukrem do uzyskania jasnej i puszystej masy. Następnie dodajemy łyżka po łyżce szklankę mąki. Wszystko miksujemy do połączenia składników. Do masy żółtkowej dodajemy połowę ubitej piany i delikatnie mieszamy , żeby w przyszłości biszkopt nie opadł. następnie dodajemy resztę białek i łączymy. Ciasto przekładamy do wyłożonej papierem tortownicy o średnicy 26 cm. Pieczemy ok 35 minut w 180 C.  Biszkopt odstawiamy do ostygnięcia . Przekrawamy na 3 części.

Krem:

1/2 szklanki cukru

3/4 szklanki śmietany kremówki 36%

25 dag tłustego twarogu

50 dag truskawek

 

Z truskawek zrobiłam frużelinkę czyli odszypułkowane zagotowałam na małym ogniu z dodatkiem 2 łyżek cukru. Jak truskawki się troszkę podgotowały (ok. 20 minut) zdjęłam garnek z płyty i dodałam 2,5-2 łyżki żelatyny. Szybciutko i dokładnie wymieszałam. Odstawiamy do wystygnięcia i stężenia. Twaróg natomiast ucieramy z cukrem, następnie stopniowo dodajemy śmietanę. Bardzo dobrze mieszamy.

A teraz najfajniejsze, czyli wykonanie:

Pierwszy blat układamy na paterę (ja uczyniłam to w formie w której piekł się biszkopt). Na niego wyłożyłam 1/3 frużeliny truskawkowej i 1/3 kremu twarogowego. Przykryłam drugim blatem ciasta i powtórzyłam czynność tylko w odwrotnej kolejności (najpierw krem potem frużelina). Przykryłam wszystko trzecim blatem biszkoptu i wyłożyłam na niego pozostałą część kremu i polałam frużeliną. 

Co powstało to powstało , wizualnie może nie cudownie, pięknie, ślicznie ale w smaku oszałamiająca truskawkowa eksplozja!!!

Pictures:

2 1

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Buziaków moc Szu-Szu

czwartek, 12 czerwca 2014

Sałatka caprese

Środa, 11.06.2014 roku Szu-Szu oficjalnie oświadcza , że miała super wieczór za który bardzo dziękuję pewnej A :)

Było kino, była kawka no i mały grzeszek- lody. Były też pogaduchy tym razem bez małych biegających predatorów , które to chcą pobiegać to tu to tam, albo chcą bułkę tu teraz natychmiast!!! o soczku nie wspomnę :) No nie narzekam już tak bo przecież kochamy je bezgranicznie.

Reasumując wieczór był bardzo babski, bardzo udany i na sto milionów procent do powtórzenia.!!!!

A że limit na kalorie został już wykorzystany to na kolację trzeba było wciągnąć coś lekkiego i szybkostrawnego (bynajmniej tak mi się wydawało :) czyli na wczorajszym stole pojawiło się sałatka  caprese.

Potrzebujecie:

2-3 duże pomidory obrane ze skórki

2 kulki mozzarelli

świeże listki bazylii

sos francuski ( z braku sił użyłam tego już gotowego)

Pomidory i mozzarellę kroimy w grube plastry. Układamy naprzemiennie na talerzu.  Przygotowujemy sos wg. przepisu na opakowaniu. Polewamy nim pomidory i ser. Wszystko dekorujemy świeżą bazylią.

Cóż tu więcej pisać, myślę że dokumentacja fotograficzna mówi sama za siebie.

1

 

 

 

 

 

 

 

 

Bon appetit !!!

wtorek, 10 czerwca 2014

Miniserniczki z truskawkami

Kurka kurka kilometr sznurka w Gru temperatury przekraczają 30 stopni !!! Ale to nic i z tym sobie poradzimy.  W sumie jak szaleć to szaleć i właśnie pogoda tą zasadę wykorzystała w 100 %, szkoda tylko, że jak zbliża się weekend to fochuje i robi się chłodniawo i deszczowo.

Oj tam oj tam mimo wszystko nie jest tak źle. Dzięki temu ciepełku mam już truskawki ze swojego magicznego zagajnika.

truskawka 2 truskawka 1

 

 

 

 

 

 

I te oto przepięknie czerwoniutkie cudeńka stały się głównym składnikiem do stworzenia czegoś niesamowitego a mianowicie będą to miniserniczki z truskawkami.

Normalnie -delicje!!!

Składniki:

150 g kruchych ciasteczek

50 g stopionego masła

500 g twarogu ( ja standardowo użyłam tego z wiaderka)

3/4 szklanki drobnego cukru do wypieków

opakowanie 8 g cukru waniliowego

2 łyżki mąki ziemniaczanej

2 jajka

oraz około 300 g truskawek

Ponadto:

płatki migdałowe

cukier migdałowy

Cóż należy uczynić najpierw:  najpierw kruszymy bardzo drobno ciasteczka , dodajemy do nich stopione masło. Mieszamy. Masę ciasteczkową wykładamy do papilotek ( zdecydowanie polecam te silikonowe) lekko przyciskając. Masę serową tworzymy łącząc twaróg z cukrem, cukrem waniliowym oraz mąką ziemniaczaną. Miksujemy przez chwilę po czym dodajemy jajka i ponownie mieszamy. Masę wykładamy na ciasteczkowy spód. Na samą górę układamy po dwie/trzy połówki truskawek, posypujemy odrobiną płatków migdałowych i cukru migdałowego. Wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 150 C i zapiekamy przez ok. 30 minut.

Jakby ktoś był ciekaw to powstawanie  serniczków wyglądało mniej więcej tak:

3 1 2

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Upiekłam ,rzuciłam kilka zaklęć i tadam:

6 57

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Papatki Szu-Szu :):)

niedziela, 8 czerwca 2014

Drożdżowe rogaliki z marmoladą

Haj słidi pajki :)

Dziś taka piękna upalna pogoda , że Szu-Szu z rodziną wybrała się nad morze.  Wyprawa nie byle jaka bo spakować i wyprawić dwójkę dzieci i trzeciego męża:) (tatuś taki żarcik) to spore wyzwanie. Ale udało się , upaliliśmy się (tak pięknie mówił mój starszy Mimi)  skosztowaliśmy pysznego dorsza, nawdychaliśmy jodu i do doma. A w domku po tak sytym obiedzie należy się deser. A dziś skromnie ale pysznie czyli rogaliki drożdżowe z marmoladą truskawkową.

Składniki:

3 szklanki mąki

kostka masła

3 łyżki cukru

5 dag drożdży

jajko

szczypta soli

ok 3/4 szklanki ciepłego mleka

marmolada lub twardy dżem

 

Jajko należy rozetrzeć z drożdżami, solą, mąką, cukrem i miękką margaryną. Dolewamy do tego tyle mleka by wyrobić gładkie i elastyczne ciast o dość zwartej konsystencji. Odstawiamy żeby odpoczęło i wyrosło. Po czasie potrzebnym na wyrośnięcie ciasto dzielimy na kilka kawałków. każdy rozwałkowujemy na kształt koła. każde koło (po kolei) kroimy na 8 trójkątów.  Na każdym z szerszych końców trójkąta nakładamy łyżeczkę dżemu/marmolady. Zwijamy od większego końca tworząc rogaliki.

Ot mi wyszło tak:

2 1

3

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Rogaliki wykładamy na wyłożoną papierem do pieczenia blaszkę i zapiekamy na złoto ok. 20 minut w 180 C. Wystudzamy.

Standardowo polewamy lukrem (cukier puder + mleko/woda+ kilka kropili dowolnego aromatu).

 

 

7 4 5 6

 

czwartek, 5 czerwca 2014

Zakręcone drożdżówki z twarogiem

No cześć!!!

Przeżyłam wyrywanie ósemki i cały ten około ósemkowy harmider , teraz  jestem i zaczynam tworzyć.  Troszeczkę lżejsza( bo  o kilka gram )ruszam ponownie w moją kulinarną przygodę. A dziś zaprezentować chciałbym Wam pychotkowe zakręcone drożdżówki z twarogiem. Nadzieniem oczywiście możecie się bawić w różnych wariacjach  można np.użyć dowolnego dżemu, marmolady lub czegokolwiek sobie tam wymarzycie.

Składniki na ok 8-9 sztuk:

35 dag mąki

3,5 dag drożdży świeżych

3/4 szklanki letniego mleka

2 żółtka

1/3 kostki margaryny (najlepiej masła)

3 łyżki cukru

opakowanie  cukru waniliowego (8g)

szczypta soli

Nadzienie:

20 dag twarogu

 żółtko

2 opakowania cukru waniliowego

łyżka mąki ziemniaczanej

 

W połowie mleka rozpuszczamy drożdże, dodając do nich po łyżce cukru i łyżce mąki. Odstawiamy na 15 minut żeby drożdże ruszyły. W międzyczasie roztapiamy masło. Do dużej miski wsypujemy mąkę i wszystkie pozostałe suche składniki. Dodajemy żółtka, rozczyn oraz resztę mleka a na samiutkim końcu rozpuszczone i wystudzone masło. Wyrabiamy gładkie i elastyczne ciasto ( jeśli ciasto jest zbyt rzadkie możemy podsypać je łyżką mąki). Odstawiamy na godzinę do wyrośnięcia. Ja w tym czasie przygotowałam nadzienie: twaróg przecisnęłam przez praskę, następnie wymieszałam go z żółtkiem, mąką i cukrem waniliowym. Bardzo dobrze łączymy.  Po upływie godziny ciasto ponownie wyrabiamy, następnie rozwałkowujemy na prostokąt, smarujemy nadzieniem. Zakładamy do środka jeden bok, a następnie drugi (tak by końce zachodziły na siebie 1-2 cm). Kroimy na 8-9 kawałków. Każdy słodziutki kąsek pośrodku skręcamy wokół własnej osi. Układamy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Drożdżówki można posmarować białkiem i dodatkowo posypać cukrem waniliowym. Pieczemy 25 minut w 180 C. Dekorujemy lukrem.

Przed upieczeniem wyglądały tak:

4 5

 

 

 

 

 

 

 

No i po wszystkiemu , upieczone, jeszcze cieplutkie wyglądały tak:

23

 

 

 

 

 

 

6

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Moi kochani dziś Dzień Ochrony Środowiska mam nadzieję, że dziś śmieci trafiały do właściwego kosza :) Eko-ludkiem Szu-Szu nie jest ale dlaczego mamy sobie sami szkodzić skoro udostępniono nam takie superanckie rozwiązania .

buziaków sto milionów dwa :):):):

poniedziałek, 2 czerwca 2014

Focaccia z oliwkami

Hello :)

Troszkę poszalałam ( ekstrakcja zęba)  i dlatego dzisiejszy wpis będzie krótki ale myślę że bardzo smaczny i zachęcający do twórczego wykorzystywania oliwek. 

Szkoda , że akurat dzień ekstrakcji zęba jest dniem dzisiejszym (mus to mus)- byłoby co świętować. Moi ukochani rodzice obchodzą 35-tą rocznicę ślubu i z tej okazji chciałabym im jeszcze raz złożyć najserdeczniejsze życzenia kolejnych 35 a nawet 100 lat razem :):). A miałam takie wielkie plany  .....ehhh ale co się odwlecze to nie uciecze,  mam nadzieje,że  dam radę je jeszcze  zrealizować.

Powracając do tematu spotkania przedstawiam Wam przepis na focaccię z oliwkami, która idealne  pasuje jako dodatek do grilla albo innego upieczonego mięsa. No mniamuśne-słitaśnie.

Potrzebujecie:

400 g mąki

7 dag drożdży

4 łyżki oliwy z oliwek

2 ząbki czosnku

1 1/3 szklanki mleka

po 1 łyżeczce cukru i soli

100 g zielonych oliwek

2 łyżeczki gruboziarnistej soli

suszony rozmaryn

szczypta chili ( dla podkreślenia smaku)

Drożdże rozcieramy z cukrem. Dolewamy ciepłe mleko i 2 łyżki mąki. Mieszamy i odstawiamy w ciepłe miejsce do wyrośnięcia. Resztę mąki wsypać do mąki. Po wyrośnięciu rozczynu wlewamy go do mąki, dodajemy sól, 2 łyżki oliwy z oliwek. Mieszamy i przekładamy na stolnicę. Wyrabiamy gładkie i elastyczne ciasto, ponownie odstawiamy do wyrośnięcia.  Po ponownym wyrośnięciu zagniatany ciasto jeszcze przez minutę. Z ciasta formujemy podłużne placki. Gotowe wykładamy na wysmarowaną łyżką oliwy blaszkę. Smarujemy każdy resztą oliwy z rozgniecionym czosnkiem. Robimy delikatne wgłębienie i wtykamy pokrojone w plasterki oliwki. Na sam koniec posypujemy solą i rozmarynem. Pieczemy 20 minut w 220 C.

Smacznego!!!!

12 3 4

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

P.S. Leśniku i Sąsiedzie kochany wszystkiego najlepszego !!!!

papatki Szu-Szu ( a podobno miało być krótko :)

Ciasto kokosowe na wafelku

A bo ja czekam na śnieg i czekam w tym oknie i dlatego mnie tu nie ma :):):) :lol: . Śniegu oczywiście nie ma, o wpisach nie wspomnę i stoję...