Obserwatorzy

poniedziałek, 4 maja 2015

Makaroniki nadziane kremem czekoladowym

Majowy minął, i co teraz? A teraz czekamy do kolejnego długiego weekendu czyli do czerwca a też zapowiada się ciekawie....

Będzie co wspominać  z tej naszej majowej przygody. Szkoda tylko, że dziś trzeba było podnieść dupsko i zasuwać do pracy, bo taki jeden dzień na odpoczynek po odpoczynku by się przydał.

Jest jedna sprawa, którą koniecznie muszę się Wam pochwalić a mianowicie jest to ostatni wyczyn mojego męża ( na początku trochę przeze mnie niezaakceptowanym ) a teraz z ogromnym wyrzutem sumienia stwierdzam , że jestem głupi głupek, bo to co zrobił jest na prawdę godne podziwu i jestem z tego wariata BARDZO DUMNA!!!Mężczyzno mego życia kocham cię i chylę czoła.

Ale do rzeczy - mój M uczestniczył wczoraj w półmaratonie pamięci chluby naszego miasta - Bronisława Malinowskiego , oczywiście przebiegając go do końca!!!Dużo wysiłku i stresu go to kosztowało,  ale sam stwierdził , że warto było !!!

Żeby osłodzić mu troszkę te niedzielne popołudnie i nafaszerować straconymi kaloriami zrobiłam coś co zawsze chciałam, ale jakoś tak zawsze mi uciekało . Dziś podziwiamy moje pierwsze makaroniki nadziane czekoladą.

Potrzebujecie:

3 białka

50 g cukru drobnego cukru  do wypieków

200 g cukru pudru

110 g migdałów mielonych

Białka bardzo dobrze ubijamy na sztywno. Pod koniec ubijania dodajemy cukier do wypieków i jeszcze chwilę miksujemy.  Do masy białkowej dodajemy  cukier puder oraz  mielone migdały. Masę delikatnie mieszamy. Gotową małymi porcjami wykładamy na specjalną matę silikonową przystosowaną do pieczenia makaroników ( Gosiu , Maćku bardzo dziękuję za ten prezent). Oczywiście bez tej maty też można upiec piękne ciasteczka ( aczkolwiek mogą nie wyjść już takie prościutkie). Tak przygotowane maty odłożyłam na godzinę do - jak radzi pierwotny przepis - wyschnięcia. Po upływie godziny nagrzewamy piekarnik do 150 C i pieczemy ciasteczka przez 15 minut. Gotowe wykładamy i studzimy.

Nadzienie:

tabliczka mlecznej czekolady

Czekoladę stopiłam w kąpieli wodnej i wystudziłam. Lekko tężejącą porcjami nakładałam na jedno ciasteczko przykrywając drugim. Tak to wyglądało po robocie :)

Makaroniki I Makaroniki II Makaroniki III Makaroniki IV Makaroniki V
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Buziaczki Szuszula

3 komentarze:

  1. O jakie ci one cudne wyszły! Super!

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam ja uwielbiam makaron, ale do tej pory raczej tylko z jajkiem i serem żółtym. Jednak patrząc, na te makaroniki trzeba powiedzieć, że naprawdę fajnie one wyglądają. Podobają mi się i to bardzo.

    OdpowiedzUsuń

Ciasto kokosowe na wafelku

A bo ja czekam na śnieg i czekam w tym oknie i dlatego mnie tu nie ma :):):) :lol: . Śniegu oczywiście nie ma, o wpisach nie wspomnę i stoję...