Obserwatorzy

czwartek, 7 maja 2015

Chłodnik litewski

W końcu dopchałam się do stanowiska z warzywami w sklepie i szybko porwałam świeżą botwinkę, bo w moich planach było dziś podać ukochanemu na obiad chłodnik litewski (zresztą uwielbiany przez niego). Zaznaczam robiony przeze mnie po raz pierwszy ( coś ostatnio wszystko jakoś tak po raz pierwszy zaczynam robić ). No niby dni nie koniecznie takie upalne ale aż się prosiło, żeby w końcu się ogarnąć, zrobić i wrzucić na blogaska coś nieciućkowego. Myślę, że z chłodnikiem trafiłam w tzw. dziesiątkę. Inspirację zaczerpnęłam z cudownej książki Pani Ewy Wachowicz pt. Ewa gotuje- szybko"

Potrzebujecie:

1 l kefiru

1/2 l śmietany 18%

pęczek botwinki ( dodałam 2 bo jakoś taki mały mi się ten jeden wydawał)

1 ogórek świeży

6 rzodkiewek

2 duże ząbki czosnku

sok z 1/2 cytryny

1/2 łyżeczki cukru

sól,pieprz

Dodatkowo:

4 jajka ugotowane na twardo

kilka gałązek świeżego kopru

Botwinkę dokładnie umyłam. Łodyżki razem z liśćmi drobno posiekałam , podobnie postąpiłam z buraczkami. Do 3/4 szklanki zagotowanej wody wlałam sok z cytryny i dodałam cukier. Taką miksturę wlałam do garnka , dorzuciłam posiekaną botwinę i gotowałam do miękkości. Po ugotowaniu garnek z botwiną wstawiłam do dużej miski z zimną wodą i kawałkami lodu.Odstawiłam do wystudzenia.

W osobnej misce wymieszałam kefir ze śmietaną. Ogórka obrałam ze skórki i starłam na tarce o dużych oczkach , podobnie potraktowałam rzodkiewkę (oczywiście nie obierając jej :))Obrany czosnek przecisnęłam przez praskę, koper natomiast posiekałam i  wszystko dorzuciłam do mieszanki kefiru. Teraz można dodać dobrze schłodzoną botwinkę ( nadmiar wody odlałam) oraz odsączonego ogórka i rzodkiewkę. Całość doprawiłam solą i pieprzem.

Zupę przed podaniem schłodziłam dobre 30 minut.

Przed zjedzeniem należy ugotowane jajko na twardo pokroić w ćwiartki i ułożyć na zupie , dodatkowo przystrajając świeżym koprem.

A teraz do startu - START!!!!

Powodzenia i kochani próbujcie bo wyszedł naprawdę pychaśny!!!

chłodnik I  chłodnik III
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
chłodnik II chłodnik IV chłodnik V
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Mokre całuski Szuszula

5 komentarzy:

  1. Mmmm... zostało trochę? :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Odrobinka :)
    Ale zawsze mogę dorobić :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam fajnie wygląda ten chłodnik. Szczerze to jeszcze chyba za wcześnie, na takiego typu danie. Nie jest jeszcze aż tak ciepło, żeby zajadać się tym. Mam jednak nadzieję, że niedługo będzie tak gorąco, że aż będzie chciało się spróbować taki chłodnik pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ha ha, też się zastanawiam, czy aby troszę nie zostało, bo chętnie bym się wprosiła na takie pyszne danie. No ale nie dziwię się też, że wszystko zostalo niemalże zjedzone, bo wygląda to fenomenalnie. Teraz sa podobno jakieś nowe u wyjątkowo dobre chłodniki z papierka. Nie jadłam ale ciekawa jestem smaku.

    OdpowiedzUsuń
  5. Hah, swietny wpis, naprawdę :) Juz się nie mogę doczekac kolejnych :) Wlasnie, kiedy planujesz kolejny? Na pewno zajrzę, chcę być przeciez jedna z pierwszych osob, której dane będzie go przeczytac :) Mam nadzieje, ze nie planujesz w najbliszej przyszlosci zakonczyc dzialalnosci i zamknac bloga, bo niedlugo zamierzam przeczytac wszystkie Twoje wpisy od nowa :)

    OdpowiedzUsuń

Ciasto kokosowe na wafelku

A bo ja czekam na śnieg i czekam w tym oknie i dlatego mnie tu nie ma :):):) :lol: . Śniegu oczywiście nie ma, o wpisach nie wspomnę i stoję...