Obserwatorzy

niedziela, 30 marca 2014

Babeczki czekoladowe z czekoladowym kremem

Witam wieczorową porą :):):)

A więc stało się- spaliśmy godzinę krócej :(  Oto zniszczenia: podkrążone i podpuchnięte oczy, ogólne poddenerwowanie, jedyny plus- dzieci szybciej padły spać :):) Korzystając z cudownej chwili bycia prawie samą dzielę się kawałkiem mojego tajemniczego świata kulinarnego i oto podaję Wam któryś raz z kolei przepis na babeczki. Tym razem padło na czekoladowe. Przecież to co Nas wszystkich uszczęśliwia to właśnie ona  :) Mała brązowiutka kosteczka. A to , że ma trochę kalorii ( ok. 32 kcal) to przecież nieważne :) i tak ją wszyscy kochają. A i najważniejsze z najważniejszych- eksperci z Bristolu zapewniają, że czekolada nie uzależnia.

Składniki na 12 babeczek:

110 g masła

110 g drobnego cukru


2 jajka

150 g mąki pszennej

1 łyżeczka proszku do pieczenia

25 g kakao

55 ml mleka

55 ml śmietany kremówki 30%

Do kremu potrzebować będziemy:

250 ml śmietany kremówki 36%

200 g czekolady (gorzkiej lub mlecznej)

 

Mąkę, proszek, kakao mieszamy. W misie miksera ucieramy masło z cukrem na puszystą masę. Wbijamy  jajka, jedno po drugim, miksując do połączenia się składników po każdym dodaniu.Do masy maślanej dodajemy suche składniki oraz mleko i kremówkę, wszystko należy wymieszać drewnianą łyżką. Formę na muffinki wyłożyć  papilotkami i nałożyć do nich ciasta. Pieczemy w  190ºC przez około 20 - 25 minut, do tzw. suchego patyczka. Wyjmujemy babeczki i studzimy je.




 

 

 

 

 

 

 

A teraz robimy najlepsze czyli krem: śmietanę podgrzewamy  w garnku , prawie do wrzenia. Zdejmujemy z  płyty, dodajemy czekoladę,. Mieszamy do jej rozpuszczenia. Otrzymany krem odstawiamy  do wystudzenia. Schłodzić go w lodówce przez całą noc. Następnego  dnia wyjmujemy krem  z lodówki i ubijamy na przepyszny krem :)





 















Krem przekładam do szprycy z końcówką w kształcie gwiazdki i wyciskam na babeczki. Po udekorowaniu wyszło tak jak widać powyżej.

Czy ładnie - zostawiam to Waszej ocenie , czy smaczne - gwarantuję , że TAKKKKKKKKKKKKKKKKK!!!!!!!!!!!!!!!!!


Smaczności życzę i do miłego

wtorek, 25 marca 2014

Drożdżówki z owocowym nadzieniem

Witam popołudniowych łasuchów :)

Dziś chciałabym się pochwalić i jednocześnie zachęcić Was do upieczenia drożdżówek. Takich małych, promieniście złotych słoneczek z kruszonką. Słyszałam bardzo dużo złych opinii na temat ciasta drożdżowego i jego nagannego zachowywania się już po upieczeniu lub tuż przed nim.Ja chyba jestem jakaś nie-ten-tego bo mi zawsze wychodzi i nawet smakuje!!!!! Tak tu Szu-Szu się chwali :) 

Przechodząc do sedna sprawy- bo chyba nie na poczytajki tu sporadycznie niektórzy wpadają (i to pewnie przez przypadek) ślę do Waszych                   " tajnych zeszytów" przepis na cudeńka.

Potrzebować będziecie:

500 g mąki

40 g drożdży

120 g cukru

3/4 szklanki letniego mleka

2 jajka ( najlepsze od mamusi :)

szczypta soli

80 g stopionego  masła

Kruszonka:

50 g mąki pszennej

50 g mąki krupczatki

50 g cukru

50 g masła

Ponadto:

owoce -świeże lub mrożone (może być również marmolada)

roztrzepane jajko do posmarowania

odrobina mleka

 

Składniki na kruszonkę zagniatamy. Odstawiamy- niech czekają na swoją kolej. Zajmujemy się ciastem: drożdże rozcieramy z łyżeczką cukru, mleka i mąki. Odstawiamy na 15 minut ( w moim przypadku były to okolice pół godziny ). Po tym czasie do wyrośniętego zaczynu dodajemy  pozostałe składniki . Odkładamy do wyrośnięcia. Jak już nasze królestwo wyrośnie przekładamy je na stolnicę i delikatnie wyrabiamy 5 minut. Ciasto dzielimy na 12 kawałków. W środku każdego robimy wgłębienie. W każdym wgłębieniu wsypujemy owoce lub jak zrobiłam to ja- włożyłam  łyżkę dżemu wiśniowego, który to miałam przyjemność sama robić :). Odstawiamy do wyrośnięcia. Piekarnik nagrzewamy do 200 C ( tak było w oryginalnym przepisie ) ja wybrałam opcję 180 C. I też wyszło!!!!!  Drożdżówki posmarować jajkiem wymieszanym z mlekiem i posypać kruszonką. Piec 20-25 minut do ślicznego zarumienienia . Na koniec żeby dowalić naszym biodrom i boczkom polewamy słodziutkim lukrem ( wymieszany cukier puder z ciepłym mlekiem i odrobiną aromatu waniliowego).

No po prostu niebo w gębie. Skuszę Was ???





 

 

 

 



 

 

 

 

 

 

Cmoków sto milionów. Szu-Szu

Dla zainteresowanych dziś obchodzimy Dzień Czytania Tolkiena. Może to jakiś znak , że warto zrobić się za drożdżówki a potem w nagrodę usiąść przy kubku kakao i poczytać Władcę Pierścieni???

P.S II  Sto lat Elton John - podobno nasz dziś urodziny :)

niedziela, 23 marca 2014

Zapiekane ziemniaczki

No i ruszył sezon grillowania, bynajmniej w Gru :) a że karkówka lubi pływać to dzisiaj - nie wiedzieć dlaczego trochę mnie boli główka :):):):):)

Także będzie krótko i konkretnie.

 

1 kg ziemniaków ( wybrałam te najbardziej sypkie- Irga)

przyprawa do ziemniaków

4 łyżki masła

 

Ziemniaki kroję w ćwiartki, następnie gotuje tylko do momentu zagotowania. Odcedzam. Wykładam do żaroodpornego naczynia wysmarowanego masłem. Ziemniaczki polewam 4 łyżkami stopionego masła i posypuję przyprawą.





 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Wszystko ładnie pięknie zapiekam w 195 C do zarumienienia się pyr.





 

 

 

 

 

 

 

 

 

Nie pozostaje mi nic innego tylko wleźć pod koc i zapomnieć o całym świecie.

Buziaków sto Szu-Szu

wtorek, 18 marca 2014

Sernik czekoladowy

Dzień dobry

W sumie to dobry wieczór :)

Jak podpowiadam w tytule postawiłam upiec sernik, ale nie taki całkiem zwykły( w sumie to zwykły ) tylko jego niezwykłość polega na tym , że zawsze wychodzi.

Stawiam normalnie milion baniek, że Wam wyjdzie!!! Niczego się proszę nie bać.

Nie dość , że jest przepysznie,  podwójnie czekoladowy, to jeszcze jego kremowy smak doprowadza do szaleństwa.

Zachwalać by można było długo i słodko ale nie będę francowata i podaję najbardziej strzeżony przepis na sernik z mojego  "tajnego zeszytu"

Kruchy spód:

40 g masła

200 g ciasteczek np. z kawałkami czekolady - ja dodałam zwykłe kruche ciasteczka maślane

Masa serowa:

3 jajka

200 g śmietany kremówki 30%

2 łyżki kakao

Po 100 g białej i gorzkiej czekolady ( nieraz gorzką zastępuję mleczną)

5 łyżek mleka

100 g drobnego cukru do wypieków

500 g serka śmietankowego (marka dowolna)

50 g mąki ziemniaczanej

Polewa:

tabliczka mlecznej czekolady

5 łyżek śmietany kremówki 30 %

 

Spód: masło roztapiamy. Ciasteczka rozbijamy na bardzo sypko ( w sumie robimy z nimi rzeźnię). Dodajemy stopione masło i mieszamy. Masa powinna wyglądać jak mokry piasek. Masą ciasteczkową wykładam na okrągłą tortownicę o śr 23 cm wyłożoną papierem do pieczenia.  Wkładamy do lodówki na czas przygotowywania masy serowej czyli ok. 30 minut.

Masa serowa:  Po 100 g kremówki przelewamy do 2 garnków. Śmietany powinny się zagotować. Czekolady połamać i wrzucić osobno do kremówki. Stopić. Do ciemnej masy dodatkowo dodać mleko. Śmietany przestudzić.

Jajka ucieramy  ze 100 g cukru i dodajemy serek śmietanowy oraz mąkę ziemniaczaną. Masę serową należy podzielić na 2 części. Do jednej dołożyć kakao i ciemną masę. do drugiej dodać jasną masę czekoladową. Jasną masą wyłożyć tortownicę a na nią wlać ciemny krem. Masy delikatnie wymieszać. Powinno wyjść coś takiego:



 

 

 

 

 

 

 

Więc jak już powstanie Wam taki twór, to wkładamy go do piekarnika nagrzanego do 175 C i pieczemy godzinę. Po tym czasie studzimy przez 15 minut przy uchylonych drzwiczkach piekarnika, a po tym czasie wyjmujemy z piekarnika i odstawiamy w chłodne miejsce do wystudzenia.



 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Jak już ładnie ostygnie to można a wręcz trzeba go czymś polać. Ja użyłam standardowo,mlecznej czekolady i kremówki.  Wszystko wrzucam do garnka i po prostu roztapiam.  Iście szatańską polewę wylewam na sernik. Czekam aż lekko przestygnie i jem, jem, jem :) W międzyczasie popijam kawkę :)

 

Pozdrawiam i całuski ślę : Szu-Szu

PS. Czyż on nie wygląda( jak to mówi młodzież) słitaśnie :)

niedziela, 16 marca 2014

Makaron penne w sosie śmietanowym

Guten Abend :)

I po weekendzie, uffff,uffffff, nie żeby był on aż tak masakrycznie aktywny, ale jestem po nim  baaaaaardzo zmęczona.

Może to starość albo przesilenie wiosenne, a może to to, że starszy syn po raz trzysta milionowy chory na zapalenie oskrzeli......kto wie......

Stawiam na starość :)

I z okazji dnia tak pięknie zachmurzonego, padającego, wietrznego, ponurego no i Dnia Przemytnika Litewskiej Książki ????:):) Szu-Szu postanawia wrzucić przepis na przeeeeeeeeeepyszny makaron penne w sosie śmietanowym.

Zużyłam :

1/2 opakowania makaronu penne

250 g pieczarek

15o g wędzonego boczku

400 ml śmietany kremówki 30%

pęczek natki pietruszki ( jeden z tych mniejszych)

sól, pieprz do smaku

szczypta kurkumy

starty na małych oczkach ser ( dodałam Morskiego)

 

Makron gotujemy wg. przepisu podanego na opakowaniu ( ja wolę bardziej dogotowany dlatego nigdy nie trzymam się ramowo czasu gotowania).  W miarę wolnych rąk i nieprzeszkadzających dwulatków biegających między nogami , można powolutku wykonywać sos: Boczek kroimy wg. uznania - mój Książę woli jak jest pokrojony  w kosteczkę ( no to tniemy w kosteczkę :), przesmażamy na patelence, dodajemy pokrojone w plastry pieczarki. Chwilę wszystko razem smażymy ( ok. 10 min).



Jak wszystko ładnie się zarumieni wlewamy śmietanę. Doprowadzamy do wrzenia, i zmniejszamy moc na płycie  ( tak żeby się leciutko wszystko pyrkało) do redukcji sosu ( starczyło 10 min.).   Nadszedł czas na dopieszczanie sosu: gdy już ładnie nam się zredukuje to solimy, delikatnie pieprzymy. Na koniec dodałam posiekany a raczej pocięty nożyczkami pęczek pietruszki( metoda cięcia oczywiście  nieważna, byle to się tam znalazło :):)::). Nigdy tego nie robiłam ale tym razem dodałam kurkumy ( nie dość że dodała potrawie przecudownego koloru to nadała jej to czego zawsze mi w niej brakowało). Spróbujcie z tą kurkumą , ale proszę uważać-  musi jej być naprawdę malutka szczypta. Na koniec wrzuciłam garść sera. Wymemłałam wszystko ładnie- pięknie , polałam na makaron. Powstało toto:



A czy smaczne, sami spróbujcie i dajcie "cynk" :)

Kończąc również niemieckim akcentem gute Nacht :):):) Szu-Szu dziś wymięka....

PS.Czy ktokolwiek  wiedział o tym, że dokładnie 16.03 - tylko roku 1933– wydłużono w Polsce czas pracy z 46 do 48 godzin tygodniowo. Świetnie.... myślę , że komentarz zbędny

piątek, 14 marca 2014

Tarta z kremem budyniowym i jabłkowymi plasterkami

Dzień dobry zainteresowanych i może już troszkę stęsknionych :):):):)??????

Idąc za jabłkowym ciosem postanowiłam szarpnąć się na tartę. Chociaż niestety spód nie zawsze mi wychodzi kruchy i taki jaki bym chciała żeby był  - ale zaryzykowałam , a co mi tam-  i padam tadam oto ona:



Silnie podekscytowana wyglądem i smakiem podjadanego kremu w trakcie jego robienia z samego rana zaniosłam ją do pracy. A, że pracuje (jak już wspominałam z sześcioma misimi-pysiami , którzy jak Kubuś Puchatek zawsze lubią małe coś niecoś do kawki zjeść) to z rana zostałam powitana gromkimi uśmiechami :) No nie chwaląc się po zjedzeniu kawałka uśmiech nie zniknął także śmiem twierdzić, że się udało .

A teraz może troszkę o wykonaniu. Na spód potrzebne nam będzie:

125 g zimnego masła

250 g mąki

1 jajko

90 g cukru pudru

szczypta soli

opcjonalnie łyżka wody

Wszystkie składniki bardzo dokładnie siekamy,  zaraz potem miksujemy. Wstawiamy na 30 minut do lodówki. Po tym czasie ciastem wylepiamy formę do tarty (24cm). Wstawiamy do nagrzanego piekarnika i pieczemy ok. 30 minut w temp. 200 C.

Teraz gwóźdź programu-  krem budyniowy:
200ml śmietany kremówki 30%


250ml mleka tłustego 3,2%

2 żółtka


1,5 łyżki cukru


2 łyżeczki soku z cytryny


1 budyń waniliowy (bez cukru)







Śmietankę i połowę mleka oraz cukier podgrzewamy w rondelku. Resztę mleka należy dokładnie wymieszać z żółtkami i sokiem z cytryny. Połączyć z  budyniem ( w proszku oczywiście) i wymieszać. Całość wlewamy na wrzące mleko i śmietankę. Gotujemy budyń. Należy go lekko przestudzić.

Jeszcze ciepły, wyłożyć na podpieczony spód.


Jabłka umyć (nie obierać ), wyciąć ostrożnie środek i pokroić w cieniutkie plastry. Każdy krążek przekroić na 2-3 części a następnie te kawałeczki zanurzać skórką do góry w krem. Wstawić ponownie do nagrzanego piekarnika i piec ok 25-30 minut w temp. 180-200 stopni.

Pozostaje Szu-Szu życzyć spokojnego wieczoru i udanych wypieków :):)

poniedziałek, 10 marca 2014

Jabłecznik cynamonową nutą pachnący

Dobry wieczór every one :)

 

Dziś rano , jak się okazało jest Dzień Mężczyzny i z tej okazji chciałabym przedstawić Wam jedno z ulubionych ciast mojego męża. Mowa oczywiście o jabłeczniku. Jabłecznik o którym wyżej mowa  nadziany jest oczywiście musem jabłkowym , który to miałam przyjemność sama robić zeszłej jesieni.



Zabrałam się ostro do pracy i po 19-tej na twarzy męża mego zawitał uśmiech. Żeby więcej się nie rozpisywać i nie smęcić oto przepis:

Spód ciasta:

200 g kostki masła

3 szklanki mąki pszennej

1 szklanka cukru

4 żółtka

2 łyżki kwaśnej śmietany 18%

2 łyżeczki proszku do pieczenia

Nadzienie:

duży słoik musu jabłkowego ( najlepiej własnej roboty )

 

W sumie to wszystkie składniki zawsze wkładam do miski i po prostu mieszam. Następnie schładzam w lodówce przez co najmniej 30 minut. Po tym czasie wylepiam połową ciasta,  wyłożoną papierem do pieczenia formę. Spód podpiekam w temperaturze 180 C przez 20 minut.



Jak spód się ładnie zarumieni nakładam mus jabuszkowy. Obowiązkowo posypuję cynamonem lub nieraz - jak mam w  posiadaniu to cukrem cynamonowym. Wszystko ładnie przykrywam pozostałą połową  rozwałkowanego ciasta. Wkładam do piekarnika nagrzanego do 180C i zapiekam do zarumienienia się wierzchu jabłecznika.

Wszystko po wystygnięciu dla nadania jeszcze większej rozkoszy  polewam lukrem cytrynowym ( 6 łyżek cukru pudru mieszam z taką ilością mleka aby wyszedł dość gęsty lukier. Na końcu łączę wszystko z łyżeczką aromatu cytrynowego oraz sokiem z połowy cytryny). Przygotowanym lukrem polewam ciasto.



Smacznego kochani :)

 

sobota, 8 marca 2014

Muffinki z kawałkami czekolady

Witojcie!!

Wczoraj w pracy (chociaż dzień przed wielkim świętem) bardzo miło zaskoczyli mnie moi panowanie ( pracuję z sześcioma super facetami). Wzięli mnie z zaskoczenia i wręczyli bukiecik przecudownych różyczek. Normanie byłam w lekkim szoku ( oczywiście pozytywnym :) Szok minął i teraz trzeba brać się do pieczenia.



 

A więc w dniu tak zaszczytnym jak ten upiekłam muffinki z kawałkami czekolady. Jak wyszły- sami ocenicie.

Oto proporcje na 12 babeczek:

 

2 szklanki mąki pszennej

2/3 szklanki cukru

2 łyżeczki proszku do pieczenia

1 szklanka mleka

100 g masła

jajko

1/2 tabliczki czekolady

 

Masło rozpuszczamy. W jednej misce łączymy suche składniki: mąkę, cukier oraz proszek do pieczenia. W drugiej natomiast mokre: jajko, masło i mleko. Do miski z suchymi wlewamy mokre składniki i niezbyt dokładnie mieszamy. Czekoladę kroimy na niezbyt małe kawałki. Dodajemy do ciasta i lekko mieszamy .



 

Papilotki wypełniamy ciastem do 2/3 wysokości. Pieczemy 20 minut w 200 C.

Zaraz po upieczeniu wyglądają tak:



Polukrowanie zostawiam Waszej inwencji twórczej, ja użyłam jak standardowo mojej ukochanej zwykłej- niezwykłej rozpuszczonej w kąpieli wodnej mlecznej czekolady.Wyglądały tak:

Potem już,  ku mojej wielkiej radości  zostały tylko okruszki i gdzieniegdzie kawałki czekolady.

Ach Ci faceci....

Reasumując- leniuchujcie dziś kobietki (bo od jutra zwykły dzień :(

czwartek, 6 marca 2014

Domowe herbatniki

Witam, dzień dobry :)

Po pracy, trochę odprężona, upita herbatą- oczywiście bawarką :) zasiadam do laptoka i ślę Wam przepis na domowe herbatniczki . Nie ukrywam,  mimo tego że staram się nie jeść po 18-tej,  to po ich upieczeniu  nie dało się przejść obok nich  obojętnie ( piekłam je wczoraj wieczorem).

Będziemy potrzebować:

 150 g masła

70g cukru pudru

żółtko

230 g mąki krupczatki

tabliczka mlecznej czekolady ( polewa)

 

Margarynę ucieramy z cukrem pudrem na puszystą masę. Dodajemy żółtko i miksujemy ( osobiście użyłam moich rąk żeby trochę podrasować mięśnie przedramienia; ). Wsypujemy mąkę i zagniatamy ciasto. Na 20 minut wkładamy do zamrażalki. Po tym czasie rozwałkowujemy ciasto na grubość ok 5 mm.



Foremkami wycinamy dowolny kształt herbatniczków. Gotowe ciasteczka wykładamy na wyłożoną papierem do pieczenia blaszkę. Piekarnik nagrzewamy do 170 C i pieczemy ok.10-15 minut. U mnie było to 15 minut i chyba trochę za dużo bo niektóre wyszły dość ciemne.

 

W międzyczasie można przyrządzić polewę rozpuszczając czekoladę w kąpieli wodnej.Dodatkowo wlałam 3 łyżki śmietany 30 % , dla podniesienia kaloryczności ( mamulka to dla Ciebie:))

Gdy cudaki wystygną maczamy je do połowy lub całe w czekoladzie i kładziemy na kratce do ocieknięcia.

Mój błąd polegał na tym, że niestety podłam wczoraj na przysłowiowy ryj i zostawiłam herbatniki na talerzu.  Polewa dość mocno przywarła do talerza - efekt tego możecie sobie wyobrazić.

Oto co z nich pozostało:



See you later allligator :)

Niech moc pieczenia będzie z Wami

Szu-Szu

 

PS : dziś Dzień Czystego Stołu ???!!! czy ludzie naprawdę aż tak się nudzą żeby takie święta wymyślać???

 

 

środa, 5 marca 2014

Waniliowe muffinki z nadzieniem serowym

Na początek podaję przepis na waniliowe muffinki z nadzieniem serowym.

Cóż więcej powiedzieć- miłośnikom połączenia smaku wanilii oraz kremu serowego chyba nie muszę zachwalać po prostu pieczcie pieczcie pieczcie!!!!no i oczywiście wcinajcie

A więc potrzebne będą:

2,5 szklanki mąki

1/2 - 3/4 szklanki cukru ( dodałam 3/4)

szczypta soli

2 łyżeczki proszku do pieczenia

opakowanie małego cukru waniliowego

100 g rozpuszczonego masła

1 szklanka mleka - dodałam 1,5 szklanki można zamiast mleka dodać maślankę lub jogurt naturalny

2 duże jajka

Na krem:

250 g twarogu potrójnie zmielonego ( dodałam tego z wiaderka)

1 żółtko

duże opakowanie cukru waniliowego

Mieszamy suche składniki: mąkę, cukry, sól, proszek do pieczenia. w osobnej misce mieszamy mokre składniki: wystudzone masło, jajka oraz mleko. Do naczynia z suchymi wlewamy mokre składniki. Dość szybki i intensywnie wymieszać. W międzyczasie nagrzewamy piekarnik do 170C.

Przygotowujemy nadzienie: Ser mieszamy z żółtkiem oraz cukrem waniliowym. Ot cała filozofia kremu :)

Foremkę na muffinki wypełniamy papilotkami, następnie nakładamy po łyżce ciasta, an to łyżka nadzienia a na koniec przykrywamy ponownie ciastem.

Zapiekamy ok. 20 minut.z podanych składników wyszło mi 12 sztuk.

Bon appetit!!!



 

 

Jestem na świecie :)

Witajcie !!!

Po wielu za, przeciw, godzinnych przemyśleniach czy warto się bawić w pisanie bloga , coś mnie w nocy tknęło - zacznij pisać ( przecież głowy nie urwie) najwyżej nikt Cię nie odwiedzi....

a więc takim czy innym sposobem - JESTEM. :)

Żeby nie zanudzać będzie tu trochę o pieczeniu, gotowaniu i takie tam inne pitu-pitu. 

Dlaczego powstał ten blog ( kolejny milionowy o gotowaniu)  - otóż nie mam z kim się dzielić moimi przepisami , uwagami - do tego co mi z tych przepisów  wyjdzie. Mąż jest  kochanym słuchaczem ale ile można słuchać o tym że śmietana się nie ubiła, sernik nie wyrósł, piana opadła i takie tam dupu dupu.......ech....

Kolejnym motorem który mnie to tego pchnął było to, że w naszym cudownym mieście (w skrócie nazwijmy go Gru.) nastały poszukiwania do pewnego kulinarnego programu. Byłam o krok od zgłoszenia się- niestety kolejny raz moja odwaga zawiodła :(Dlatego pomyślało się mi ( jak mówi mój starszy synek) że zacznę pisać TU. Jak uda mi się tu i zobaczę czy moje przepisy Was skuszą do komentarzy i wywołają uśmiech na twarzy to jeśli kiedyś znowu będą potrzebować nowego uczestnika to będę nim JA.

A więc zapraszam do czytania , komentowania i dzielenia się radością z gotowania :)

 

 

 

Ciasto kokosowe na wafelku

A bo ja czekam na śnieg i czekam w tym oknie i dlatego mnie tu nie ma :):):) :lol: . Śniegu oczywiście nie ma, o wpisach nie wspomnę i stoję...