Obserwatorzy

wtorek, 30 grudnia 2014

Sałatka z tortellini

Ale się porobiło.... kurcze  żebyśmy już jutro świętowali kolejny rok!!!! Ja po prostu wymiękam , jak to wszystko szybko mija. Ale hola hola żeby świętować to najpierw trzeba iść do pracy swoje odrobić :( i tak sobie w głowie powtarzam - byle do 16-tej byle do 16-tej :):)

Sylwester w tym roku dość typowo/nietypowy a mianowicie zabawa odbywać się będzie przy ognisku.... hmm ale gdzie ja tam szpilki ubiorę :):):):)

Na szczęście pogoda ma być już jutro łaskawsza i z -12 C ma zrobić się w nocy - 4 C także myślę, że przeżyjemy i poszalejemy :)

A że idę" w gości" to wyznaczyłam sobie takie zadania do zrobienia:

Numero uno:

1. Sałatka  z uszkami - taki prawie klasyk u nas na imprezkach. Składa się to cudo z :

opakowania uszek z mięsem

3/4 dużego świeżego ogórka

pomiodra

1/2 pęczka szczypiorku

sól, pieprz

ulubiony majonez- my kochamy nasz regionalny :)

Uszka z mięsem gotujemy w osolonej wodzie. Odcedzamy i studzimy. Ogórka kroimy w małą kosteczkę, pomidora sparzamy, obieramy ze skórki i również drobno kroimy. Wszystko łącznie z uszkami wrzucamy do dużej miski, wsypujemy posiekany szczypior. Doprawiamy solą i pieprzem i dokładamy majonez. Mieszamy i ot sałatka gotowa

Sami rozumiecie że fotorelacji raczej nie będzie, no  chyba że jutro ukradkiem trzasnę zdjęcie i szybciutko na blogaska dodam

Numero duo:

2. Śledzie w majonezowo-śmietanowej pierzynce- wypróbowane ,przetestowane i zaakceptowane przy okazji  wigilijnej kolacji

400 g śledzi w oleju

1 biała cebula

Sos:

1 łyżeczka miodu

2 łyżki gęstej śmietany

4 łyżki majonezu

1 łyżeczka chrzanu

Śledzie odciskamy na ręczniku papierowym z nadmiaru oleju, następnie kroimy na kawałki. Cebulkę obieramy i siekamy w drobną kostkę, od razu mieszając ze składnikami sosu ( miodem, majonezem, śmietaną i chrzanem). Śledzie wkładamy do miseczki i łączymy  z sosem, doprawiając wg. uznania pieprzem.  Tak przygotowane wkładamy do lodówki na 2 godziny przed podaniem.  Dodatkowo można posypać posiekanym szczypiorkiem.

Numero tre:

3. Makaron z pieczarkami i boczkiem - prezentowany już przeze mnie makaron tagliatelle w kremowym pieczarkowym sosie ( oto link : http://szuszugotuje.blog.onet.pl/2014/03/16/makaron-penne-w-przepysznym-sosie-smietanowym/ )

Numero quattro:

4. Hit hiciorów hitów - swojski smalec

ok. 1 kg zmielonej dobrej jakości słoniny

3 ząbki czosnku

2 małe jabłka

2-3 łyżki majeranku

1 łyżeczka soli

Słoninkę wytapiamy na małym ogniu, ale uwaga żeby skubana się za mocno nie zeskwarczyła. Jak szpyreczki słoninkowe zaczną nabierać złotego koloru dodajemy obrane, i starte na dużych oczkach jabłka oraz przeciśnięte przez praskę ząbki czosnku. Dowalamy majeranek i sól. Przestudzamy , a letni wlewamy do naczynia w którym będzie się miało prezentować na stole.

Odnoszę wrażenie że o czym zapomniałam..................trudno okaże się jutro.

nowy_rok
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
A przy okazji Skarbeńki moje składam Wam najszczersze, najserdeczniejsze życzenia

żeby nadchodzący rok 2015 okazał się najwspanialszym, najcudowniejszym rokiem

pełnym ciepła domowego, sukcesów oraz spełnienia najgłębiej ukrytych marzeń.

Życzę Wam również zdrowia- bo bez niego niestety to wielka d.....

Uśmiechu na co dzień, cudownych i będących zawsze przy Was przyjaciół

Tego i jeszcze more, more, more składa niesforna Szuszuleńka

 
Do zobaczenia w następnym roku :):)

niedziela, 28 grudnia 2014

I po ucztowaniu

Hejka
Bardzo Was serdecznie witam po świątecznym szaleństwie przepraszając jednocześnie za brak wpisów- tak mnie to wszystko pochłonęło, że nawet na blogaska nie miałam czasu wejść.
Myślę, że dodawanie dzisiaj  jakiegokolwiek przepisu byłoby bardzo faux pas zważając na fakt mijających niedawno świąt. Bo przecież Wy wszyscy pewnie najedzeni, przejedzeni, opici  itp........... ale pewnie tak jak ja szczęśliwi :):)
Nie ukrywam trochę mnie te święta wymęczyły, a najbardziej to szukanie odpowiednich prezentów pomiędzy milionem popychających, kręcących, niezadowolony ludzi skupionych w jednym miejscu. Ale przeżyliśmy to jakoś i byle do następnych.
A  w środę kolejne wielkie wydarzenie to nie pozostaje nic jak tylko planować menu, umówić wizytę w kilku znaczących dla kobiet salonach , jakimś cudem wcisnąć się w super slim sukienkę i heja na bal !!!!
Zatem całuskuję i do niedługiego spotkania

sobota, 20 grudnia 2014

Pierniczki

Czy Wy też to słyszycie.....nadchodzące święta :):)

Oj tak................. niedawno w domku unosił się zapach cynamonu i innych przypraw korzennych więc dużo nie trzeba pisać co będzie dziś tematem przewodnim. Tak tak tak piekłam pierniczki , choć były one robione w dość mało sprzyjających i miłych okolicznościach (Buba był chory ) to myślę, że wyszły doskonałe!!!! Lukrowane niedawno także prawie świeżyny :):)

Do wykonania dość sporej armii ( nie jestem w stanie powiedzieć ile tego mi wyszło ) potrzebujecie:

1/4 szklanki miodu

80 g masła

1/2 szklanki  brązowego cukru

1 jajko

2 i 1/4 szklanki mąki pszennej

1 łyżeczka sody oczyszczonej

1,5 - 2 łyżki przyprawy korzennej do piernika

Miód i masło podgrzewamy w garnuszku następnie studzimy.  Dodajemy pozostałe składniki i wyrabiamy ciasto. Mała uwaga- jeśli ciasto będzie zbyt miękkie można je troszkę schłodzić. Gotowe wałkujemy na grubość 2 - 3 mm lekko podsypując mąką , wołamy starsze dzieci, wręczmy im najróżniejsze foremki i wykrawamy pierniczki, które przekładamy na blachę wyłożoną papierem do pieczenia. Pieczemy ok. 10 minut w 180C.

Kurczę prościejszego sposobu na przywołanie świąt w moim rodzinny domu nie znalazłam. Cudowne uczucie :):)

Fotorelacja pełną gębą:

 Pierniczki I Pierniczki VIPierniczki II
 
 
 
 
 
 
 
 
Pierniczki IIIPierniczki IVPierniczki V
 
 
 
 
 
 
 
Żebym czasem się nie rozleniwiła to właśnie zaczynam uradzać farsz do pierogów z kapustą i grzybami , czeka mnie dziś trochę lepienia :):):)::Także trzymajcie się dzielnie .

Niech moc pieczenia, gotowania, smażenia, tworzenia, wymyślania będzie z Wami

Całuję Szu-Szu

niedziela, 14 grudnia 2014

Rurki z kremem

Zamówiłam sobie czasu jakiegoś temu u mojego męża foremki do zrobienia rurek. Oto przybyły - 10 pięknych srebrnych stożków gotowych do pracy. Zakasałam rękawy, odkopałam przepis na kruche ciasto i prezentuję je Wam. Jedynym mankamentem tego postu będzie to , że prezentowane rurki będą nienadziane-  po prostu zabrakło szybkiego fotoreportera, któremu udałoby się ująć efekt końcowy. Ale spoko spoko będzie jeszcze nie jedna okazja na zrobienie tych kruchych zakrętasów.

Zatem na ich zrobienie potrzebujecie:

250 g  mąki pszennej

125 g masła

125 g  kwaśnej gęstej śmietany

szczypta soli

Z podanych składników należy szybko zagnieść i dobrze schłodzić w lodówce. przez ok 40 minut. Po tym czasie ciasto wyjmujemy i rozwałkowujemy na bardzo cienki placek. Następnie kroimy w długie paski, o szerokości około 1,5 cm. Foremki do rurek smarujemy masłem, i nawijamy na nie paski, zaczynając od części węższej do szerszej (można jedną stronę rurki obtoczyć w cukrze). Gotowe rureczki układamy na wyłożonej papierem do pieczenia blaszce i pieczemy około 15 minut w temperaturze 200ºC. Rurki powinny być jasnozłote. Studzimy i nadziewamy dowolnym kremem.


Rurki z kremem II


Rurki z kremem III Rurki z kremem I


Sprawa wydaje się być dziecinnie prosta do zrobienia i faktycznie taka jest. Zachęcam do pieczenia.

A powiem Wam, że jedząc jedną przypomniały mi się czasy jak to mój tatulek kupował mam za młodu takie rurki tylko tamte były "troszeczkę" większe:) i jak się wcinało najpierw niesamowicie słodkie nadzienie a potem kruche pozostałości po rurce. Pycha :):):):)

Uciekam lukrować pierniczki - już niedługo na blogasku

Papatki Szuszuleńka

niedziela, 7 grudnia 2014

Tort brownie z masą orzechową

Nie żebym się chwaliła ale posypały się kolejne zamówienia na torty, a jak zamówienia to searching po głowie i wszelkich dostępnych nośnikach z pytaniem jaki tort upiec, żeby odbiorca był zachwycony. I znalazłam taki jeden który mnie bardzo pobudził to działania i kusił- zrób mnie, zrób mnie, zrób mnie, a był to tort brownie z masą orzechową.  A że rękę miałam wolną jeśli chodzi o smak to zaryzykowałam i myślę, że warto było.  Mogę śmiało stwierdzić, że będzie on gościł na moim stole jeszcze nie jeden raz. Źródłem mojej inspiracji jest oczywiście cudowna Pani Dorotka z MW.

Zatem jak nakazuje autorka przepisu przygotujcie na brownie:

 

200 g gorzkiej czekolady

135 g masła

3/4 szklanki brązowego cukru

3 duże jajka

80 g mąki pszennej

1 łyżeczka aromatu z wanilii

 
Do garnka wrzucamy masło i topimy. Wsypujemy posiekaną/połamaną czekoladę, rozpuszczamy w maśle, mieszając od czasu do czasu. Zdejmujemy z palnika i odstawiamy do lekkiego przestudzenia. W misce roztrzepujemy jajka z cukrem i wanilią. Wlewamy czekoladę i miksujemy. Do masy dodajemy mąkę i mieszamy do połączenia. Okrągłą formę o średnicy 21 cm wykładamy papierem do pieczenia i przelewamy do niej masę brownies.  Gotowe ciasto pieczemy w temperaturze 170 - 180ºC przez około 30 minut.

Krem fistaszkowy:

250 g serka mascarpone

200 g masła orzechowego

 

Ser i masło umieścić w misie miksera i dokładnie zmiksować.

 

Sos karmelowy:

 

1/4 szklanki wody

150 g cukru

1/3  szklanki śmietany kremówki 30%

 
Do małego garnuszka wlewamy wodę , następnie wsypujemy cukier. Zagotowujemy, zmniejszamy na średnią moc palnik, i gotujemy do momentu aż cukier się całkowicie rozpuści. Cukier z wodą gotujemy (nie mieszając) do momentu aż syrop zacznie zmieniać kolor na lekko złoty. Wtedy ściągamy garnek z palnika i ostrożnie wlewamy kremówkę. Mieszamy , aż kremówka całkowicie połączy się z karmelem. Odstawiamy do lekkiego przestudzenia.

Dodatkowo:

150 g solonych orzeszków ziemnych

Orzeszki wysypujemy  na suchą patelnię. Podprażymy, na średniej mocy palnika, do zrumienienia orzeszków, mieszając od czasu do czasu. Studzimy.


Część finalna czyli wykonanie tortu:

Wystudzone brownies ostrożnie przekroić na 2 blaty. Pierwszy blat przekładamy na paterę. Wykładamy na niego połowę kremu fistaszkowego.  Przykrywamy drugim blatem.następnie smarujemy resztą kremu. Na wierzch wysypujemy podprażone orzeszki ziemne i polewamy sosom karmelowym.

W mojej wersji i moim wykonaniu wyglądał tak:

Tort brownie z masą orzechową IIITort brownie z masą orzechową II
 
 
 
 

 

 

 

 

 

 

 

A tak w ogóle to ten wpis jest ze szczególną dedykacją dla pewnej Asiuli :):):)

Buziaczki :):)

niedziela, 30 listopada 2014

Drożdżowe rollsy

I mamy Andrzejki :)
Zatem wszystkim Andrzejom tym znanym i tym mniej znanym składa Szuszuleńka najserdeczniejsze życzenia imieninowe :):)
Właśnie sobie uświadomiłam ,że to jutro 1 grudnia i że mały Mikołaj już się powoli zbliża-  a prezenty jak nie powybierane tak niepowybierane. Chyba naprawdę ktoś mi czas  kradnie bo zaczyna mi go bardzo brakować.
Ale co nas nie zabije to nas wzmocni- i tego będę się trzymała.
Więc dla tych bardzo zakręconych i tych troszkę mniej prezentuję i dedykuję drożdżowe rollsy ( w oryginale nadziane cynamonem)ja użyłam do tego konfitury z owoców leśnych oraz serka śmietankowego  z cukrem waniliowym (opcja druga -rewelka).
 
Ciasto drożdżowe:
 
500 g mąki 
szczypta soli
220 ml ciepłego mleka
35 g drożdży
100 g cukru
50 g stopionego masła
2 jajka
2 łyżeczki  cukru waniliowego
 
Ponadto do nadzienie:
słoik konfitury z owoców leśnych
opakowanie cukru waniliowego
200 g serka śmietankowego
 
 
Mąkę wsypujemy do dużej miski i  dodajemy sól. Drożdże rozpuszczamy  w mleku z dodatkiem łyżki cukru i łyżki mąki. Pozostawiłam do podrośnięcia na około 10 minut.  Po tym czasie do mąki dodałam  cukier, cukier waniliowy, rozkłócone jajka oraz podrośnięte drożdże. Wyrobiłam elastyczne ciasto  stopniowo dolewając rozpuszczone masło. Miskę z ciastem nakryłam  ścierką i pozostawiłam w ciepłym miejscu do podrośnięcia na około 1 godzinę. Po tym czasie ciasto należy krótko wyrobić i podzielić na dwie części. Każdą z części rozwałkować na prostokąt o średnicy ok. 0,5 cm.
Jedną część posmarowałam konfiturą, drugą natomiast serkiem śmietanowym i posypałam opakowaniem cukru waniliowego. Tak przygotowane ciasta zwinęłam w rulon który pocięłam na około 2-3 cm kawałki. Ślimaki układałam (zwinięciem do góry) na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia w niewielkich odstępach. Pieczemy  ok. 20 minut w piekarniku nagrzanym do 180 stopni.
 
Drożdżowe rollsy IV  Drożdżowe rollsy VI
 
 
Drożdżowe rollsy V
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Drożdżowe rollsy III
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
            Oczywiście gotowe polukrowałam :)
Polecam zajadać jeszcze gorące :):)z kubkiem kakao:):)

niedziela, 23 listopada 2014

Truskawkowy tort

Znowu długo mnie nie było ale zarobiona jestem!!!! Rili:)

Jednak trzeba  było  się zmobilizować i coś pokazać bo niedługo nikt by mnie nie odwiedzi z braku nowych postów. A to byłoby dość smutne :(

Więc korzystając z niedzielnego wpisu i chwili wolnego czasu,  chciałabym jeszcze raz bardzo gorąco, serdecznie i z całego serca pogratulować pewnym mieszkańcom Gdyni u których to narodził się śliczniuśki , piękniuśki synek. Kochana O i kochany R - byliście mega dzielni i jestem z Was ogromnie dumna. WITAJCIE W GRONIE RODZICÓW :):):)

A jak już  zrobiło się  tak urodzinowo to muszę powiedzieć, że niedawno upitoliłam kolejny już tort zamówieniowy :) , tym razem na prośbę mojego kolegi z pracy. Tort miał być nie dla byle kogo tylko dla jego ukochanej żony - no to sami rozumiecie, że musiał być wypasiony i nasączony miłością. I taki chyba był......

Za inspirację do jego wykonania i  za to że po prostu jest bardzo dziękuję stronie MW :):) Pani Doroto jest Pani  BOSKA!!!!!

Zatem dziś uraczę Was różowym tortem truskawkowym 

 
Na biszkopt należy przygotować:

5 jajek

3/4 szklanki drobnego cukru do wypieków

3/4 szklanki mąki pszennej

1/4 szklanki mąki ziemniaczanej

 

Białka oddzielamy  od żółtek i ubijamy na sztywną pianę. Pod koniec ubijania dodajemy partiami cukier.  Następnie wrzucamy po żółtku a na samym końcu wsypujemy obie mąki i delikatnie mieszamy.  Ciasto przekładamy do wyłożonej papierem do pieczenia tortownicy o średnicy 22 cm.  Pieczemy  w 160 - 170ºC przez około 35 - 40 minut . Gorące ciasto wyjmujemy  z piekarnika, i z wysokości około 60 cm upuszczamy w formie na podłogę. Odstawiamy do przestygnięcia.

Wystudzony biszkopt przekrawamy na 3 blaty.

Krem z białej czekolady:

450 g białej czekolady, posiekanej

600 ml śmietany kremówki 36%

 
Śmietanę kremówkę podgrzewamy w małym garnuszku,następnie  zestawiamy z palnika. Dodajemy połamaną białą czekoladę i mieszamy do stopienia się czekolady. Studzimy i  wstawiamy do lodówki na noc. Dnia następnego schłodzoną masę czekoladową należy ubić (ale nie za długo) do otrzymania gęstego kremu.

Frużelina truskawkowa:

500 g truskawek (użyłam mrożonych)

2,5 łyżeczki żelatyny rozpuszczone w minimalnej ilości gorącej wody

2/3 szklanki cukru

1 łyżka soku z cytryny

2 łyżeczki mąki ziemniaczanej rozpuszczone w 2 łyżkach wody

W garnku mieszamy odmrożone truskawki z cukrem.  Postawiamy na palniku o średniej mocy i podgrzewamy do rozpuszczenia się cukru. Dodajemy sok z cytryny oraz wodę z mąką. Mieszamy, zagotowując. Zdejmujemy z palnika i dodajemy rozpuszczoną żelatynę uważając, by nie utworzyły się grudki .Schładzamy, by sos owocowy zgęstniał.

Do nasączania użyłam:

3/4 szklanki wody wymieszanej pół na pół z wódką

Mini beziki  do wykończenia tortu:

3 białka

150 g drobnego cukru

szczypta soli

odrobina różowego barwnika spożywczego

Białka ubijamy na sztywno ze szczyptą soli a pod koniec ubijania dodajemy cukier oraz barwnik. Powinna powstać różowiuteńka masa bezowa którą umieściłam w rękawie cukierniczym i wyciskałam maluteńkie beziki na blachę wyłożoną papierem do pieczenia. Całość  piekłam w 120 C przez 80-90 minut. Po upieczeniu należy je wystudzić.

 
Mini beziki IIMini beziki I
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Zabawa czyli wykonanie:

Pierwszy z krążków biszkoptowych układamy  na paterze, nasączamy 1/3 ponczu. Na biszkopcie rozsmarowujemy połowę kremu z białej czekolady. Wykładamy połowę frużeliny truskawkowej,przykrywamy drugim krążkiem biszkoptowym, nasączmy go ponczem i  smarujemy kremem oraz resztą frużelinki. Następnie przykrywamy wszystko ostatnim blatem, nasączamy go resztą ponczu i całego od góry do dołu, od jednego do drugiego boku smarujemy resztą kremu.

Tak przygotowany oblepiamy dość ściśle mini bezikami. No wyglądało to tak:

 

Tort truskawnokwy I
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Przekrój nieznany ( wiadomo darowanego kroić nie mogłam- głupio by wyszło :))

Tym przemiłym akcentem kończę, całuje i poprawę jak zwykle obiecuję.

A teraz udaję się na relaks czyli na wstępne planowanie Wigilii ( bo ona już prawie tuż tuż.....)

 

niedziela, 16 listopada 2014

Pleśniak

No cześć :):)

Temat przewodni dziś -wybory , a spełniłam swój obywatelski obowiązek, a byłam zagłosować , a co mi tam może będzie u nas jeszcze lepiej :):) (oby...) nawet mój luby, ukochany, śliczny , cudowny mąż był :) Pomijam fakt , że za pierwszym razem trafiliśmy nie do tej Komisji Obwodowej, ale luzzzzzz, w końcu zostaliśmy doinformowani i się udało .

Dziś pogoda trochę spleśniała a to oznacza idealny czas na prezentację pleśniaka w moje wersji ( podejrzewam , że jednej z najbardziej klasycznych). Niektórzy nazywają to ciasto skubańcem i słusznie bo skubany jest przepyszny!!!!!!:):)

Przygotujcie na ciasto:

3 1/2 szklanki mąki

5 żółtek

kostkę masła

1 łyżkę cukru

2 łyżeczki proszku do pieczenia

duże ( 16g) opakowanie cukru waniliowego

szczyptę soli

2-3 łyżki ciemnego kakao

Dodatkowo:

duży słoik kwaśnego dżemu najlepiej porzeczkowego

Wszystkie składniki ( oprócz kakao) cudownie łączymy i ślicznie wyrabiamy do uzyskania jednolitej masy. Gotowe dzielimy na dwie części ( nie koniecznie równe). Pierwszą ( załóżmy, że większą ) wykładamy na prostokątną blaszkę, do drugiej natomiast dodajemy pozostałe kakao i ponownie wyrabiamy. Ciasto z blaszką wkładamy do lodówki , ciemne układamy w zamrażalniku na ok. 30 minut.

Chwila relaksu i jedziemy dalej czyli przygotowujemy pierzynkę:

 
5 pozostałych białek

1 1/2 szklanki cukru

2 łyżki mąki ziemniaczanej

szczypta soli

Białka ubijamy ze szczyptą soli , a pod koniec dodajemy łyżka po łyżce cukier i mąkę ziemniaczaną.  Nie miksujemy zbyt długo, żeby nie przebić piany.

Można przystąpić do wykańczania :  schłodzone jasne ciasto smarujemy grubą warstwą dżemu, na to wykładamy białkową pierzynkę a na samym końcu ścieramy na to wszystko ciemne kakaowe ciasto. Całość pieczemy przez 45-50 minut w 175 C.

Kosteczki ciasta zostały ułożone w niesfornym ładzie ( czyli takim nieładzie:)), ale tu nie chodzi o ładne zdjęcia tylko o smak :) ( bardzo żałuje ale Bozia nie dała mi zdolności artystycznego dekorowania ciast/tortów ).

Tadam:

Pleśniak II
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Pleśnik I
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Mam hita: zaczęłam na ostro walczyć z jesienną depresją i nudą  za pomocą 15 minutowych biegów i aerobicznych ćwiczeń w wersji domowej :) Po dniu pierwszym - nie ukrywam nogi trochę wycisku dostały , ale już nie mogę doczekać się na wtorek :)

Papatki :):)

czwartek, 13 listopada 2014

Makowiec

No i się powoli zaczęło, ledwo  minął 1 listopada a tu już zapraszają na konkursy świąteczne. Nie omieszkałam nie spróbować i wziąć w nich udział. Nagrodą jest publikacja przepisu na bożonarodzeniowy wypiek w jednym z magazynów kulinarnych. Czaaaaaaaaaaaadowo!!!!Najlepsze jest to, że można wrzucać przepisów, zdjęć  do woli :) No to już dziś zaczęłam próby. Pierwszy na ogień idzie  makowiec (podobno najprostszy ) jak wynika z opisu w książce.
 
25 dag maku
40 dag kwaśnych jabłek
6 jajek
1 szklanka cukru pudru
15 dag masła w temperaturze pokojowej
6 łyżek kaszy manny
2 łyżeczki proszku do pieczenia
 
Masło miksujemy z cukrem pudrem na puch. Wbijamy po żółtku za każdym razem miksując. Jabłka obieramy i ścieramy na tarce o dużych oczkach. Do masy jajecznej dodajemy mak, kaszę mannę i jabłka. Składniki starannie mieszamy. Na końcu dodajemy ubite ze szczyptą soli białka oraz proszek do pieczenia.  Ciasto przekładamy do natłuszczonej formy.  Pieczemy ok. 50 minut w 200C. Studzimy i polewamy lukrem bądź posypujemy cukrem pudrem.
 
 
Makowiec IIMakoweic III
 
 
 
 
 
 
 
 
A tak w ogóle jestem przerażona- co wchodzę do  sklepów to na każdej półce czają się na mnie i mój wózek sklepowy czekoladowe Mikołaje , świąteczne dekoracje , i masa  zabawek ( którym moje dzieci nie odpuszczają ). Nie wspomnę o tym, że w jedynej takiej galerii trwają przygotowania do postawienia choinki :)                        Makowiec I   
No nic ruszam do spiżarni przeglądać książki kucharskie i planować tegoroczną Wigilię :)
A co ....
Całuski :)
 
 
 
                                                                         

wtorek, 4 listopada 2014

Red Velvet z kremem z serka mascarpone

Dziś mój ukochany, najpiękniejszy, najfajniejszy po prostu naj naj naj starszy synek ma urodziny i to niezwykłe bo 6-te.  Klopsiku mój najcudowniejszy jeszcze raz sto lat , może jak będziesz starszy ( pod warunkiem oczywiście, że blogasek jeszcze będzie ) to uda się Tobie przeczytać ten wpis i to jak bardzo Ciebie kochamy.A, że w weekend był czas i okazja na małe urodzinowe przyjątko to i była okazja na upieczenie kolejnego tortu. Tym razem wybór padł na czerwonokrwisty tort Red Velvet ( tak trochę Hallowenowo :))

Ciasto: ( zaczerpnięte od przecudownej blogerki z MW:))

2 1/2 szklanki mąki

1 1/4 szklanki cukru

1 łyżka kakao

łyżeczka soli

2 duże jajko

1 1/2 szklanki oleju

1 szklanka maślanki

łyżeczka aromatu waniliowego

łyżka octu winnego

łyżeczka sody

dowolna ilość czerwonego barwnika ( dodałam go tyle żeby powstał bardzo intensywny kolor czerwieni)

Suche składniki ( mąkę, kakao ,sól, cukier) łączymy w misce.  W drugiej misce mieszamy mokre czyli jajka, olej, maślankę oraz barwnik.  Suche składniki dodajemy  do mokrych- mieszamy ( niekoniecznie mikserem).  Łyżkę octu winnego wlewamy do wysokiego naczynia i wsypujemy sodę ( w ten sposób powstaje dość mocno i szybko wyrastająca piana). Powstałą piankę wlewamy do ciasta i mieszamy. Ciasto dzielimy na dwie części, każdą z nich wylewamy do tortownicy o średnicy 24 cm i pieczemy 30 minut w 180 C.

Masa:

opakowanie serka mascarpone

2 kubeczki ( każdy po 330 ml ) śmietany 30%

4 łyżki cukru pudru

Do przełożenia:

dżem malinowy

Śmietanę ubijamy , a pod koniec ubijania dodajemy  łyżka po łyżce serek mascarpone . Na samiuśkim końcu wsypujemy cukier puder. Ubijamy jeszcze chwilkę, tylko do połączenia się składników.

Wykonanie tortu to sama przyjemność i czysta zabawa. Zatem: z dwóch blatów ucinamy wyrośnięte górki które należy do osobnej miseczki pokruszyć. Powstałe , równiutkie blaty przekrawamy na pół. Pierwszy układamy na paterze, przesmarowujemy dżemem, na to wykładamy masę z serka mascarpone i przykrywamy drugim blatem. Smarujemy go dżemem, wykładamy masę serową i przykrawamy trzecim blatem którego również smarujemy dżemem, masą serową i przykrywamy ostatnim blatem. Tego ostatniego  gagatka też smarujemy dżemem i wykładamy krem.

Pozostałym kremem smarujemy boczki tortu tak żeby powstał ślicznie bialutki. Na samym wierzchu wysypujemy okruchy z górek :)>

I kochani delektujemy się teraz pięknym widokiem dość prostego w wykonaniu tortu.

 
Tort Red Velvet I
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Tort Red Velvet II
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Tort Red Velvet IV
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Tort Red Velvet III
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Całuski do następnego !!!!!

poniedziałek, 3 listopada 2014

Kruche ciasteczka waniliowe

Wiem, wiem , że Halloween już było i minęło ale trochę się napiekłam i postarałam, żeby jakoś w naszym domu było koszmarnie Halloweenowo. Mimo, że zwyczaj  ten przywędrował do nas zza oceanu i posiada bardzo wielu przeciwników, my Szuszulaki go bardzo lubimy, ciasteczka pieczemy ( nawet do 24.)) :)) i obchodzić będziemy :)

213

 

 

 

 

 

Stracho-dyń stworzyliśmy - sztuk cztery, ciasteczek to chyba upiekliśmy z klopsikiem z trylion ( ale to nic ,dzieciaczki w szkole były bardzo szczęśliwe). Zatem dziś prezentuję  halloweenowe kruche ciasteczka waniliowe i czekoladowe.


 Ciasteczka waniliowe:

250 g mąki

100 g zimnego masła

100 g cukru

łyżeczka aromatu waniliowego

opakowanie cukru waniliowego

łyżeczka proszku do pieczenia

1 jajko

Zimne masło kroimy w kostkę. Mąkę, cukry oraz proszek do pieczenia mieszamy. Do suchych składników dodajemy pokrojone masło, jajko i aromat. Ciasto szybko zagniatamy. Formujemy kulę i wkładamy do lodówki na co najmniej 30 minut. Po tym czasie rozwałkowujemy ciasto na stolnicy, wykrawamy dowolnymi foremkami ciasteczka.  Wkładamy do piekarnika nagrzanego do 180 C i pieczemy ok. 15 minut. 

Ciasteczka waniliowe IICiasteczka waniliowe ICiasteczka waniliowe IIICiasteczka waniliowe IV

 

 

 

 

 

Ciasteczka czekoladowe

 

1 1/2 szklanki mąki

3/4 szklanki kakao

łyżeczka proszku do pieczenia

1/4 łyżeczki sody

szczypta soli

170 g miękkiego masła

1 1/4 szklanki cukru

1 jajko

 

Masło ucieramy z cukrem na puch. Dodajemy jajko.  Sypkie składniki łączymy w osobnej misce następnie  porcjami dodajemy  do masy maślanej. Zagniatamy - najlepiej ręcznie , ponieważ obawiam się , że innego sposobu na wyrobienie tego dość twardego ciasta nie będzie. Zagniecione chłodzimy przez 30 minut. Po tym czasie ciasto rozwałkowujemy na wysypanej mąką stolnicy i wykrawamy ciasteczka. Gotowe wykładamy na blachę wyłożoną papierem do pieczenia i zapiekamy przez 10 minut w 190C.

Ciasteczka czekoladowe ICiasteczka czekoladowe IICiasteczka czekoladowe IVCiasteczka czekoladowe III

 

 

 

 

 

 

I tym miłym akcentem chciałabym Was serdecznie pożegnać.

Do miłego już niedługo :):)

Papatki Szuszuleńka

niedziela, 2 listopada 2014

Jabłecznik z różową pianką

Za dzisiejszy wpis i dzisiejszym wpisem  chciałabym podziękować przeuroczym ludziom :) u których to mieliśmy przyjemność with family być. Jak zwykle było cudownie :) Dziękujemy i czekamy na kolejne spotkania.

Obiecałam gospodyni domu , że prezent który otrzymałam przełożę na blogaska. Więc wybrałam z niego coś kolorowego, smacznego i na czasie a mianowicie będzie to jabłecznik z painką a żeby było śmiesznie pianka będzie różowa.

Zatem zasuwajcie do najbliższego sklepu i zaopatrzcie się w :

Na ciasto:

3 szklanki mąki pszennej

1 łyżeczka proszku do pieczenia

3/4 szklanki cukru kryształ

2 łyżki gęstej śmietany

8 żółtek

kostka masła

opakowanie cukru waniliowego

Masa jabłkowa:

1,5 kg jabłek

2 budynie śmietankowe

Pianka:

8 białek

szczypta soli

1/2 szklanki cukru pudru

2 kisiele wiśniowe

Z podanych składników zagniatamy ciasto. Dzielimy na dwie części. Jedną część schładzamy w zamrażalce, drugą natomiast wylepiamy blachę o wymiarach 40x24 cm,  nakłuwamy widelcem. Piekarnik nagrzewamy do 180 C i wkładamy ciasto. Podpiekamy przez 20 minut. Studzimy.

Jabłka obieramy, kroimy na plasterki i smażymy na małym ogniu. Pod koniec smażenia rozgniatamy jabłka tłuczkiem do ziemniaków na gładką masę. Budynie rozpuszczamy w 1/3 szklanki wody, dodajemy do jabłek. Chwilę gotujemy, zdejmujemy z ognia i jeszcze ciepłe wykładamy na podpieczony spód.

Białka ubijamy ze szczyptą soli na sztywna pianę. Nie przerywając ubijania, dodajemy cukier puder. Następnie wsypujemy kisiele w proszku i delikatnie mieszamy. Piankę wykładamy na masę jabłkową. Wyjmujemy ciasto z zamrażalnika, odrywamy kawałki i kładziemy na piankę lub można uczynić coś zupełnie innego (tak jak ja to zrobiłam): rozwałkować ciasto i wykrawać z niego małymi foremkami dowolne kształty, które układamy w frywolnym nieładzie na piankę.

Całość pieczemy ok. 45 minut w 180 C.

Efekty poniżej:

jabłecznik IIjabłeczkik IIjabłecznik IVjabłecznik III
 
 
 
 
 
 
 
 
jabłecznik V
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Całuski :):)

poniedziałek, 27 października 2014

Chałka

Drożdże poszły w ruch pełną parą!!!
Pierwszy raz szarpnęłam się na zrobienie chałki , i na 100 milionów procent nie żałuję!!! Wyszła bosko ...:):)):) Może trochę gigant, ale przecież wszystko da się zjeść :):) Jak nie ja to przecież są też inni chętni :)
Przepisu na chałkę nie musiałam długo szukać, wystarczyło tylko otworzyć spiżarnię , wybrać nowo nabytą książkę pt. "Ciasto domowe" - i hyc myk cyk - MAM :)
Wybrałam klasyczny przepis na chałkę w obawie , że zbytnie ulepszanie i kombinowanie nie wyjdzie jej na dobre.
Zatem przygotujcie:
 
Na zakwas:
 
100 ml mleka
1,5 dag świeżych drożdży
łyżeczka cukru
2 łyżki mąki
 
Drożdże rozkruszamy i mieszamy z letnim mlekiem, 2 łyżkami mąki i łyżeczką cukru. Wymieszamy rozczyn przykrywamy ściereczką w ciepłe miejsce na 15 minut.
 
Ciasto właściwe:
 
40 dag mąki
2 jajka
łyżeczka soli
2,5 łyżki cukru
2 łyżki stopionego masła
100 ml ciepłej wody
 
Mąkę mieszamy z cukrem, solą i roztrzepanym jajkiem oraz ciepłą wodą. Dodajemy wystudzone stopione masło oraz wyrośnięty rozczyn. Wyrabiamy gładkie ciasto. Wkładamy do czystej miski, przykrywamy i odstawiamy do wyrośnięcia na godzinę.  Po upływie godziny ciasto dzielimy na 4 równe wałeczki. Ich końce łączymy, a zewnętrzny wałek po prawej przekładamy przez dwa sąsiednie wałki po lewej, następnie zewnętrzny wałek po lewej przekładamy przez dwa sąsiednie wałki po prawej.  W ten sposób zaplatamy cały warkocz , a jego końce podwijamy pod spód.
Chałka IIIChałka IIChałka IChałka IV
 
Chałka wychodzi dość duża dlatego radzę te pierwsze wałki podzielić na 8 części żeby chałki powstały dwie mniejsze.
Tak przygotowane ciasto przekładamy na blachę wyłożoną papierem do pieczenia. Przykrywamy ściereczką i ponownie odstawiamy do wyrośnięcia na 30 minut. Piekarnik nagrzewamy do 180 C i wkładamy chałkę/chałki uprzednio smarując ją/je roztrzepanym jajkiem. Pieczemy 30 minut.
Wystudzoną standardowo polukrowałam  - (czas mnie ograniczył),  jednak uważam, że idealnym rozwiązaniem dla niej byłoby posypanie   kruszonką.
chałka VChałka VIIIChałka VIIChałka VI
 
 
 
 
 
 
 
 
                 A teraz idę mieć wywalone - przecież dzisiaj poniedziałek  :):)
Całuski :)
 
 

Ciasto kokosowe na wafelku

A bo ja czekam na śnieg i czekam w tym oknie i dlatego mnie tu nie ma :):):) :lol: . Śniegu oczywiście nie ma, o wpisach nie wspomnę i stoję...