Obserwatorzy

środa, 27 maja 2015

Tort poprzeczny z masą pomarańczową

Mamo, Mamo cóż Ci dam

Jedno serce tylko mam

A w tym sercu róży kwiat

Mamo, Mamo żyj sto lat!!!!!!!!!

Tak wczoraj rano przywitałam porannym telefonem moją jedyną, piękną, śliczną,cudowną mamulkę :)Ten post dedykuję Tobie i tylko Tobie i dlatego w tych kilku słowach chciałabym podziękować  Tobie :

Za opiekę, troskę, którą mnie już wtedy otoczyłaś, gdy byłam pod Twym sercem

Za wychowanie i wszelkie trudy, starania, poświęcenia oraz wyrzeczenia, które dla mnie uczyniłaś
Że nadal czuwasz blisko mnie i pomagasz mi. Wiem, że zawsze kiedy do Ciebie przyjdę w potrzebie Ty cierpliwie mnie wysłuchasz i zawsze znajdziesz dobrą radę.

Że dopasowywałaś swoje życie do mojego

 

Dziękuję za poczucie, że nie ma dla Ciebie na tym świecie nic droższego niż nasza miłość

Za to że czuję się potrzebnym i wartościowym człowiekiem.

 

Przepraszam za wszystkie kłopoty, a przede wszystkim przykre słowa,

które nieraz sprawiły Ci wielki ból, raniąc Twoje kochające serce.

Zawsze będę Twoim małym dzieckiem, niezależnie od wieku, nadal będziesz dla mnie najważniejsza!

 

Dziękuję Ci Mamo za uśmiech

Za każdy dzień

Za to, że jesteś.
Czy już ci kiedyś mówiłam
DZIĘKUJĘ i KOCHAM CIĘ

 

Dlatego ten torcik zrobiłam i dedykuję specjalnie dla Ciebie ( szkoda, że nie dojechał :))

 

Składniki na biszkopt:

4 jajka

8 łyżek cukru

1 opakowanie cukru waniliowego

3/4 szklanki mąki

1 łyżka kakao

szczypta soli

3 łyżki oleju

1/2 łyżeczki proszku do pieczenia

 

Białka oddzielamy od żółtek i ubijamy ze szczyptą soli na sztywno. Cały czas miksując wsypujemy cukry , po chwili dodajemy po żółtku za każdym razem mieszając. Porcjami wsypujemy mąkę, proszek do pieczenia i kakao. Wszystko dokładnie chwilę mieszamy i na końcu wlewamy olej. Tak przygotowane ciasto wylewamy na blaszkę od piekarnika wyłożoną papierem do pieczenia. Pieczemy 15 minut w 180C. Studzimy.

Masa:

 

3 pomarańcze

3 żółtka

4 łyżeczki żelatyny

6 łyżek cukru

250 g śmietany 30%

Żółtka ucieramy na parze z cukrem. Studzimy. Żelatynę rozpuszczamy w jak najmniejszej ilości wrzątku, studzimy. Z pomarańczy wyciskamy sok ( powinno go być 250 ml) i dolewamy do żółtek ( można dodać mniej soku , masa będzie bardzo płynna). Śmietanę ubijamy, wlewamy żelatynę. Dodajemy do żółtek i mieszamy. Czekamy aż masa zacznie tężeć , wtedy należy wyłożyć ją na biszkopt, odkładając niewielką część do wykończenia tortu.  Ciasto kroimy na 5-6 równych pasków ( o  szerokości mniej więcej 6 cm).

Wykonanie:

Pierwszy pasek zwijamy jak roladę. Ustawiamy na środku patery. Kolejne paski dokładamy do pierwszej rolady- tak postępujemy do ostatniego paska.

Torcik schładzamy przez około godzinę.

3 6

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

7

 

 

 

 

 

 

niedziela, 24 maja 2015

Kruche ciasteczka

Tak  Wikipedia tłumaczy moje imię. Nie pisze tego bez powodu , bo jak tu siedzę to chciałabym bardzo serdecznie złożyć wszystkim Joannom najcudowniejsze życzenia imieninowe. Żebyście były zawsze uśmiechnięte (tak jak ja) , pełne radości (tak jak ja), umiały śmiać się z siebie (tak jak ja), żebyście potrafiły się cieszyć z życia w każdym jego momencie (tak jak ja), i chyba najważniejsze - żebyście kochane  miały cudownych mężów i dzieci (tak jak ja).!!!!

Będzie stosunkowo krótko - wiadomo dlaczego :) zatem mam dla Was Joanny  mały słodki upominek w postaci kruchych serduszek , dokładnie takie można podarować mamusiom na ich niedługo nadchodzące święto. Mi osobiście podrasowały do popołudniowego schrupania na tarasowym party z dziećmi i mężem. 

Potrzebujecie:

330 g mąki pszennej

80 g cukru pudru

185 g masła, zimnego

3 żółtka

2 łyżki gęstej kwaśnej śmietany 18%

Wszystkie składniki umieściłam w szerokiej misce ( masło pokroiłam w kosteczkę) i ostro potraktowałam rozdrabniaczem do ciasta,  potem szybko  zagniotłam je ręcznie. Powstałe ciasto należy owinąć w folię i porządnie schłodzić przez godzinę w lodówce. I to "ciężkiej"  pracy na tyle, reszta to poezja tworzenia :)

Wyciągamy taki fajniutki przyrząd jaki mam przyjemność posiadać czyli pieczątką do ciasteczek ( moja interpretacja tego narzędzia), rozwałkowujemy ciasto na ok 1 cm i jedziemy z pieczątkownikiem :)Robicie ich do woli, szalejcie z kształtami, formami i czym tam jeszcze uważacie.

Jak już wszystkie równiutko ułożycie na balszce wyłożonej papierem do pieczenia   to wstawcie je do piekarnika nagrzanego do 170C i pieczcie ok. 15 minut.

Kruche serduszka I Kruche serduszka II Kruche serduszka III Kruche serduszka IV

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Całuskuję Asiula-Szuszula

 

Poniżej wyszperane z netu Joannowe ciekawostki:

Kobieta obdarzona imieniem Joanna to wielka indywidualność, energiczna, zorganizowana i realizująca swoje wspaniałe idee. Lubi chodzić swoimi ścieżkami. Jest bardzo wrażliwa na ludzką krzywdę, ale nie angażuje się w pomoc społeczną. W miłości na ogół chłodna. Jeśli ma dzieci bardzo je kocha, ma szacunek do męża i troszczy się o dom. Joanna ma ciężki i trochę dziwny charakter.

Odpowiedniki imienia Joanna w różnych językach
czeski, esperanto – Johana
duński – Johanne
fiński – Johanna, Joanna
angielski – Jane, Joan
hiszpański – Juana
irlandzki – Siobhán
portugalski – Joana
włoski – Giovanna, Gianna

wtorek, 19 maja 2015

Światowy Dzień Pieczenia 17.05.2015 r.

Tak tak wiem, że dwa dni temu był ten jeden z najcudowniejszych dni -  Światowy Dzień Pieczenia , i chyba nie trzeba sie dużo domyślać, że nie odpuściłam sobie takiej okazji na upieczenie "czegoś" tylko  trzeba mi wybaczyć zabrakło mi czasu na wrzucenie  mojego specjalnego,  dedykowanego wypieku na blogaska tego samego dnia.

Podobno w tym dniu pieczemy dla kogoś ważnego, dla kogoś na kim nam zależy. Znalazłoby się dość sporo takich osób w moim gronie ale akurat dzisiejszy wypiek dedykuję im : DLA TYCH CO NA MORZU"- myślę, że zainteresowani bardzo się ucieszą :lol:

Po raz kolejny podchodziłam do upieczenia  jabłecznika a myślę, że w tym wydaniu trafi w niejeden gust. Kruchy spód, chrupiąca kruszonka i cytrynowy lukier zapewne zachęci do pieczenia nawet najbardziej upartego uparciucha.

Kruchy spód:

330 g mąki pszennej

80 g cukru pudru

185 g masła, zimnego

3 żółtka

2 łyżki gęstej kwaśnej śmietany 18%

Wszystkie składniki umieścić należy w misce. Zagniatamy rozdrabniaczem do ciasta , a po chwili jak zaczną się tworzyć grudki szybko  zagniatamy ciasto ręcznie. Formujemy w kulkę, owijamy folią i chłodzimy przez godzinę. Po upływie godziny ciastem wylepany spód i boki  formy o średnicy 22 cm następnie podpiekamy w piekarniku nagrzanym do 180 C przez ok. 20 minut ( do uzuskania ładnego, złotego koloru).

Jeśli zostanie wam trochę ciasta, użyjcie go do wykończenia góry jabłecznika.

Kruszonka:

2 łyżki masła

10 łyżek mąki pszennej

4 łyżki cukru

opakowanie  cukru wanilinowego

Wszystkie składniki na kruszonkę umieszczamy w misce zagniatamy do powstania całkiem sympatycznej kruszonki.

Nadzienie:

duży słoik musu jabłkowego- w moim wydaniu- domowego ( ale można połasić się na zrobienie takiego musu samemu, lub po prostu popędzić czym sił w nogach do pierwszego lepszego sklepu i zakupienie takiego słoiczka )

Lukier:

cukier puder- ilość wg. własnego uznania

sok z cytryny lub kilka kropli aromatu cytrynowegogorąca przegotowana woda

Na wcześniej podpieczony i wystudzony spód wyłożyłam mus jabłkowy , posypałam kruszonką następnie z pozostałego ciasta wykroiłam paseczki i wariacko przyozdobiłam jabłecznik. Całośc wstawiłam do piekarnika nagrzanego do 180 C i piekłam przez ok. 40 minut.

Wystudzone polałam lukrem cytrynowym.

Pychaśnie się na nie patrzyło a jeszcze lepiej jadło :)

Jabłecznik na kruchym spodzie z kruszonką IV Jabłecznik na kruchym spodzie z kruszonką III Jabłecznik na kruchym spodzie z kruszonką II
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Życzę udanych wypieków i nie tylko

Zatem do  za niedługo

 

sobota, 16 maja 2015

Proste ciasto z owocami na maślance

Dziś zdecydowanie przemieniam się w kibicowego potwora i piłkarskie zwierzę a to z tej przyczyny, że za jakieś 2 godziny pędzimy na mecz. Podkreślam,że nie byle jaki, bo gra w nim Mimi :). Pomijam fakt, że jako drużyna grają nie tylko z dziećmi w swoim wieku (7-8 lat) ale również ze smokami po 11-12 lat. Dlatego dziś kochani z całych sił krzyczymy w niebo głosy : DO BOJU SŁOWENIA !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!Żeby tych naszych dziamdziusiów jakoś wesprzeć.

A,że dziś pogoda w miarę słoneczna, uśmiech na buźkach dzieci  od rana mnie przywitał , to nie pozostało nic innego jak zaprezentować Wam w moim odczuciu świeżutko wyglądające i radosne jak moje dzieci  ciasto z owocami na maślance. Smaczne, proste i pysznie smakujące ze szklanką mleka:)

Potrzebujecie:

500 g mąki pszennej

3 jaj

1 szklanki cukru

1 szklanki maślanki

pół szklanki oleju

1,5 łyżeczki proszku do pieczenia

cukier waniliowy

350 g dowolnych owoców - u mnie był to rabarbar

Białka należy oddzielić od żółtek i ubić na sztywną pianę. Cały czas ubijając, dodajemy  stopniowo cukier  oraz cukier waniliowy.Powstała masa powinna przypominać masę na bezę. Potem dodajemy po kolei żółtka- miksując non stop i wlewamy powoli olej nie przerywając miksowania. W osobnej misce mieszamy mąkę z proszkiem do pieczenia i na zmianę dodajemy do masy jajecznej wraz z maślanką.  Delikatnie mieszamy - tylko do połączenia. Tak przygotowane ciasto wyłożyłam do formy o wymiarach  23x35 cm wyłożonej  papierem do pieczenia.

Kruszonka:

2 łyżki masła

10 łyżek mąki pszennej

4 łyżki cukru

opakowanie  cukru wanilinowego

Wszystkie składniki na kruszonkę umieszczamy w misce i zwinnymi paluszkami gnieciemy do powstania okruszków kruszonkowych.

Na wcześniej przygotowane ciasto wyłożyłam obrany i pokrojony rabarbar , posypałam wszystko kruszonką.Ciasto zapiekałam godzinę w  175 C. Wystudzone polałam lukrem ( cukier puder połączony z kilkoma łyżkami gorącej wody).

 ciasto na maślance z rabarbarem VI    ciasto na maślance z rabarbarem IV
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
ciasto na maślance z rabarbarem IIciasto na maślance z rabarbarem V ciasto na maślance z rabarbarem III
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Uciekam przyodziewać barwy wojenne, trzymajcie kciuki , do miłego :)

środa, 13 maja 2015

Kruche ciasto z kokosową pianką

Zainspirowana niedawnym wpisem na moim ukochanym, ulubionym, cudownym blogu Pani Dorotki rzuciłam się w wir pieczenia czegoś łatwego w przygotowaniu, składnikowo dostępnego ( oczywiście tak na zaraz-teraz w domu)  i w miarę szybkiego. A , że niestety u Szuszuli zaczyna brakować czasu - powoli rusza się coś o czym mówić na razie głośno nie wolno ;-) no to myślę, że ten przepis jest wprost idealny na dzisiejsze szuszulowo-ploteczkowe wypieki. Zapraszam na kruche ciasto z kokosową pianką.

Zatem jak nakazuje Pani D. przygotujcie:

330 g mąki pszennej

80 g cukru pudru

185 g masła, zimnego

3 żółtka

2 łyżki gęstej kwaśnej śmietany 18%

Wszystkie składniki umieściłam w misce i porządnie zagniotłam,  uprzednio rozdrabiając je rozdrabniaczem do ciasta. Tak przygotowane uformowałam na kształt kuli, owinęłam w folię spożywczą i schłodziłam przez 1 do 1,5 godziny w lodówce. Po upływie tego czasu blaszkę o wymiarach 24x24 cm wyłożyłam papierem do pieczenia i wylepiłam schłodzonym ciastem. Należy ponownie schłodzić ciast na czas przygotowywania warstwy kokosowej.

Masa kokosowa:

3 białka

szczypta soli

150 g drobnego cukru

100 g wiórków kokosowych

Białka ubijamy na sztywną pianę z dodatkiem szczypty soli. Następnie stopniowo, łyżka po łyżce, dodawałam  cukier, nie przestając miksowania.Na końcu dodałam wiórki kokosowe i ponownie wymieszałam mikserem.


Dodatkowo:

1/2 słoika dżemu malinowego

Na schłodzony kruchy spód wyłożyłam dżem równo go rozsmarowując. Na to należy wyłożyć ubitą masę kokosowo-białkową. Całość pieczemy w temperaturze 170ºC przez około 40 minut.

Nie mogło powstać nic innego jak tylko to małe , słodkie pitu-pitu:

 
kokosowe ciasto na kruchym spodzie kokosowe ciasto na kruchym spodzie IV 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
kokosowe ciasto na kruchym spodzie III
kokosowe ciasto na kruchym spodzie II

 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
kokosowe ciasto na kruchym spodzie I
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Papatki Szuszula

czwartek, 7 maja 2015

Chłodnik litewski

W końcu dopchałam się do stanowiska z warzywami w sklepie i szybko porwałam świeżą botwinkę, bo w moich planach było dziś podać ukochanemu na obiad chłodnik litewski (zresztą uwielbiany przez niego). Zaznaczam robiony przeze mnie po raz pierwszy ( coś ostatnio wszystko jakoś tak po raz pierwszy zaczynam robić ). No niby dni nie koniecznie takie upalne ale aż się prosiło, żeby w końcu się ogarnąć, zrobić i wrzucić na blogaska coś nieciućkowego. Myślę, że z chłodnikiem trafiłam w tzw. dziesiątkę. Inspirację zaczerpnęłam z cudownej książki Pani Ewy Wachowicz pt. Ewa gotuje- szybko"

Potrzebujecie:

1 l kefiru

1/2 l śmietany 18%

pęczek botwinki ( dodałam 2 bo jakoś taki mały mi się ten jeden wydawał)

1 ogórek świeży

6 rzodkiewek

2 duże ząbki czosnku

sok z 1/2 cytryny

1/2 łyżeczki cukru

sól,pieprz

Dodatkowo:

4 jajka ugotowane na twardo

kilka gałązek świeżego kopru

Botwinkę dokładnie umyłam. Łodyżki razem z liśćmi drobno posiekałam , podobnie postąpiłam z buraczkami. Do 3/4 szklanki zagotowanej wody wlałam sok z cytryny i dodałam cukier. Taką miksturę wlałam do garnka , dorzuciłam posiekaną botwinę i gotowałam do miękkości. Po ugotowaniu garnek z botwiną wstawiłam do dużej miski z zimną wodą i kawałkami lodu.Odstawiłam do wystudzenia.

W osobnej misce wymieszałam kefir ze śmietaną. Ogórka obrałam ze skórki i starłam na tarce o dużych oczkach , podobnie potraktowałam rzodkiewkę (oczywiście nie obierając jej :))Obrany czosnek przecisnęłam przez praskę, koper natomiast posiekałam i  wszystko dorzuciłam do mieszanki kefiru. Teraz można dodać dobrze schłodzoną botwinkę ( nadmiar wody odlałam) oraz odsączonego ogórka i rzodkiewkę. Całość doprawiłam solą i pieprzem.

Zupę przed podaniem schłodziłam dobre 30 minut.

Przed zjedzeniem należy ugotowane jajko na twardo pokroić w ćwiartki i ułożyć na zupie , dodatkowo przystrajając świeżym koprem.

A teraz do startu - START!!!!

Powodzenia i kochani próbujcie bo wyszedł naprawdę pychaśny!!!

chłodnik I  chłodnik III
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
chłodnik II chłodnik IV chłodnik V
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Mokre całuski Szuszula

poniedziałek, 4 maja 2015

Makaroniki nadziane kremem czekoladowym

Majowy minął, i co teraz? A teraz czekamy do kolejnego długiego weekendu czyli do czerwca a też zapowiada się ciekawie....

Będzie co wspominać  z tej naszej majowej przygody. Szkoda tylko, że dziś trzeba było podnieść dupsko i zasuwać do pracy, bo taki jeden dzień na odpoczynek po odpoczynku by się przydał.

Jest jedna sprawa, którą koniecznie muszę się Wam pochwalić a mianowicie jest to ostatni wyczyn mojego męża ( na początku trochę przeze mnie niezaakceptowanym ) a teraz z ogromnym wyrzutem sumienia stwierdzam , że jestem głupi głupek, bo to co zrobił jest na prawdę godne podziwu i jestem z tego wariata BARDZO DUMNA!!!Mężczyzno mego życia kocham cię i chylę czoła.

Ale do rzeczy - mój M uczestniczył wczoraj w półmaratonie pamięci chluby naszego miasta - Bronisława Malinowskiego , oczywiście przebiegając go do końca!!!Dużo wysiłku i stresu go to kosztowało,  ale sam stwierdził , że warto było !!!

Żeby osłodzić mu troszkę te niedzielne popołudnie i nafaszerować straconymi kaloriami zrobiłam coś co zawsze chciałam, ale jakoś tak zawsze mi uciekało . Dziś podziwiamy moje pierwsze makaroniki nadziane czekoladą.

Potrzebujecie:

3 białka

50 g cukru drobnego cukru  do wypieków

200 g cukru pudru

110 g migdałów mielonych

Białka bardzo dobrze ubijamy na sztywno. Pod koniec ubijania dodajemy cukier do wypieków i jeszcze chwilę miksujemy.  Do masy białkowej dodajemy  cukier puder oraz  mielone migdały. Masę delikatnie mieszamy. Gotową małymi porcjami wykładamy na specjalną matę silikonową przystosowaną do pieczenia makaroników ( Gosiu , Maćku bardzo dziękuję za ten prezent). Oczywiście bez tej maty też można upiec piękne ciasteczka ( aczkolwiek mogą nie wyjść już takie prościutkie). Tak przygotowane maty odłożyłam na godzinę do - jak radzi pierwotny przepis - wyschnięcia. Po upływie godziny nagrzewamy piekarnik do 150 C i pieczemy ciasteczka przez 15 minut. Gotowe wykładamy i studzimy.

Nadzienie:

tabliczka mlecznej czekolady

Czekoladę stopiłam w kąpieli wodnej i wystudziłam. Lekko tężejącą porcjami nakładałam na jedno ciasteczko przykrywając drugim. Tak to wyglądało po robocie :)

Makaroniki I Makaroniki II Makaroniki III Makaroniki IV Makaroniki V
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Buziaczki Szuszula

Ciasto kokosowe na wafelku

A bo ja czekam na śnieg i czekam w tym oknie i dlatego mnie tu nie ma :):):) :lol: . Śniegu oczywiście nie ma, o wpisach nie wspomnę i stoję...