Na samym początku muszę Wam napisać o niezwykłym spotkaniu w jakim miałam sposobność uczestniczyć . No byście nie uwierzyli ( ja na początku też byłam zdumiona) co przyczepiło się o ścianę naszego domku. Oto co znalazł mła mąż:
W sumie to nie wiedziałam czym tego jegomościa uraczyć :):)wodą, żabą, świerszczem, dżdżownicą a może krwią :):):): Wampiry podobno tak mają:)że ją piją :):)
A żeby było czerwono - krwiście prezentuje drożdżowe ślimaczki z kamczackimi jagodami (zdjęcie poniżej) skrzętnie zakitranymi w zamrażalce na specjalną okazję.
Na początku był zaczyn czyli:
3 dag drożdży
6 łyżek mleka
1 łyżka cukru
1 łyżka mąki
Potem główne składniki ciasta:
0,5 kg mąki pszennej
3 żółtka
10 dag masła
1/2 szklanki cukru
3/4 szklanki mleka
szczypta soli
opakowanie cukru waniliowego
No i oczywiście środeczek czyli:
ok 400 g kamczackie jagody ( mamuniu dziękuję:))
3 łyżki cukru
Zaczynamy: drożdże mieszamy z letnim mlekiem, cukrem oraz mąką. Odstawiamy w ciepłe miejsce na około 10 minut do czasu aż zaczną pracować.
Mleko wlewamy do garnka, dodajemy masło, pozostawiamy na płycie tak długo,aż masło się stopi. Odstawiamy do przestudzenia.W tym czasie można wymieszać jagody lub inne owoce z cukrem.Odstawiamy na bok, żeby czekały na swoją kolej.Do miski wsypujemy mąkę z solą, dodajemy wystudzone mleko z masłem, cukier, wyrośnięte drożdże, żółtka oraz cukier waniliowy. Dokładnie mieszamy dużą drewnianą łyżką. Powstała masa powinna być dość gęsta (jeśli jest tak gęsta, że nie da się połączyć wszystkich składników, dodajemy kilka łyżek mleka). Przykrywamy ściereczką do wyrośnięcia ( nam wyrośnięcie zajęło ok. 20 minut). Wyrośnięte ciasto przełożyłam na stolnicę wysypaną mąką, następnie rozwałkowałam na duży prostokąt. Na cieście ułożyłam jagodowe nadzienie. Ciasto z owocami zwijamy w rulon i kroimy na 12 części. Ślimaczki układamy blisko siebie na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Ot tak:
Najlepiej odstawić je na jeszcze 15 minut. W tym czasie nagrzewamy piekarnik do 180C. Podrośnięte ślimaczki smarujemy mlekiem i wstawiamy do gorącego piekarnika. Pieczemy około 25 minut, aż ładnie się zrumienią. Po wystudzeniu lukrujemy , no a potem wiadomo co..... wcinamy ( najlepiej smakują jeszcze ciepłe:):)
Teraz Szuszuleńka udaje się na spoczynek ;
Z żeglarskimi pozdrowieniami :)
Buziaki :):)
Witam :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie za szybko chodzisz kochana spać:)
Mogłabyś coś jeszcze upichcić:)Całuski.>:)