Jakoś tak niedawnymi czasy miałam z mężem mym przyjemność gościć na urodzinach pewnej sąsiadki :):) Na cześć jej urodzin Szu-Szu postanowiła upiec tort z mascarpone , dżemem malinowym i takimi innymi hicikami o których mowa będzie później. Myślę a raczej mam nadzieję, że tort spełnił oczekiwania ( bo moje jak i owszem)aż sama się zdumiałam, nie tylko jeśli chodzi o smak ale mile zaskoczył mnie kolor biszkoptu, który oczywiście planowałam zrobić fioletowy ( podobno kogoś ulubiony :)) ale po przełożeniu kremem i odczekaniu swojego czasu ( ok. 3 godzin) no po prostu cud - miód!!!
Oto proporcje na biszkopt ufoludkowy:
5 jajek ( osobno żółtka i białka)
180 g cukru
3/4 łyżeczki aromatu śmietanowego
120 g mąki pszennej
100 g mąki ziemniaczanej
1 płaska łyżeczka proszku do pieczenia
oczywiście dowolny barwnik spożywczy ( dodałam ten w postaci sypkiej - kolor jest bardzie wyrazisty) ilość dodanego barwnika zależy od tego jaką moc koloru chcecie uzyskać
Żółtka ucieramy z cukrem, 3 łyżkami ciepłej wody. Jak jajka się ładnie ubiją dodajemy aromat. Dobrze mieszamy. Białka ubijamy w osobnej misce z odrobiną soli. Na żółtka przesiewamy obie mąki oraz proszek do pieczenia. Mieszamy. Delikatnie porcjami dodajemy ubite białka. Wszystko bardzo leciuteńko mieszamy. Ciasto przelewamy do okrągłej tortownicy wyłożonej papierem do pieczenia i wysmarowanej masłem. (średnica tortownicy to 24 cm). Pieczemy w 160C przez 50-55 minut. Przyznaje się bez bicia, że biszkopt piekłam dzień wcześniej. Odleżał swoje, przemyślał kilka spraw i następnego dnia był taki:
Fioletowego cudaka przekroiłam na 3 części.
A teraz serce tortu czyli przełożenie. Potrzebować będziecie:
250 g serka mascarpone
100 g białej czekolady
300 ml kremówki 30%
barwnik spożywczy ( u mnie różowy)
półtora słoika dżemu malinowego ( oczywiście w zależności jakiej wielkości są to słoiki, ja miałam 2x290g)
Białą czekoladę rozpuszczamy w kąpieli wodnej. Odstawiamy do lekkiego przestygnięcia. Śmietanę kremówkę ubijamy na sztywno. Dodajemy porcjami serek mascarpone - oczywiście ciągle miksując. Na to wszystko wlewany czekoladę i znowu ubijamy. Tak przez ok. 2 minuty. Po tym czasie dodajemy barwnik.
No i tworzymy arcydzieło czyli ułożenie tortu:
Na paterze układamy pierwszy z trzech blatów ciasta ( leciutko nasączyłam go alkoholem o aromacie anyżu - jest to niekonieczne) nakładamy cienką warstwę dżemu, smarujemy kremem.Następny blat najpierw smarujemy dżemem i przykrywamy nim blat znajdujący się na paterze. Tego również zlałam delikatnie alkoholem, przesmarowałam ponownie warstwą dżemu i kremu. No i trzeci koleżka, którego najpierw przesmarowałam dżemem i przykryłam drugi blat. Ostatnią warstwę ciasta wyłożyłam kremem, i starałam się jak mogłam żeby go wyrównać. Wyszło jak wyszło, najważniejsze , że różowo :):)
Na tym skończyłabym tę opowieść o kasikowym torcie ale nie obędę się pokusie żeby powrzucać jeszcze kilku zdjęć:)
Pozdrawiam Szuszowo :) buziaków sto milionów dwa :)
Bardzo apetycznie wygląda i zapewne też tak smakuje. Pozdrawiam i zapraszam do siebie ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję, na pewno odwiedzę Słodką chatkę :)
OdpowiedzUsuńByło i pięknie i pysznie:) nawet mój nietortowy mężu się nad nim rozpływał :)
OdpowiedzUsuń