Obserwatorzy

czwartek, 3 kwietnia 2014

Waniliowo-kakaowa babka

Witam wieczorową porą :)

Kochani czytacze ( podglądacze) z okazji zbliżających się świąt  zaczynam piec babki.Tą , którą Wam dziś zaprezentuję piekę po raz pierwszy, ale już wiem, że nie ostatni.

Osobiście uwielbiam migdały!!! A w połączeniu z kakaowo-waniliowym smakiem babki - OSZAŁAMIAJĄCE!!!! Wygląda prawie jak ciasto zebra. Wyszło niesamowicie wilgotne. Pychaaaaa. Gorąco polecam i zachęcam do wypróbowania.

Tere fere podaję proporcję:

20 dag mąki pszennej

4 jajka

10 dag zmielonych migdałów ( bądźcie mądrzejsi ode mnie i  kupcie po prostu już zmielone)

łyżka kakao

torebka 16 g cukru waniliowego

łyżeczka proszku do pieczenia

1/3 szklanki mleka ( dałam zdecydowanie więcej 3/4 szklanki)

Migdały mieszamy z cukrami ,mąką oraz proszkiem do pieczenia. Dodajemy żółtka ( białka odkładamy do późniejszego ubicia) i mleko. Wszystko razem ślicznie ucieramy. Masę dzielimy na dwie części. Jedną mieszamy z kakao drugą natomiast z łyżką mleka. Białka ubijamy na sztywno z odrobiną soli i również dzielimy na dwie części. Ciasto ciemne i jasne ostrożnie łączymy z pianą ( oczywiście w dwóch różnych miskach:)). Formę - w moim przypadku keksówkę należy wyłożyć papierem do pieczenia następnie  natłuścić. Kładziemy na przemian ciasto jasne i ciemne. Wszystko zapiekamy w 180 C przez 50 minut ( do suchego potyczka). 

Mój twór wyglądał tak :





 

 

 

 

 

 

A potem tak:



 

 

 

Zapomniałam dodać o lukrze ( ja na drugie imię mam zapomniałam- tak twierdzą w pracy :)

Lukier uczyniony został z wymieszanego cukru pudru z mlekiem i kilkoma kroplami aromatu migdałowego ( dla podkreślenia migdałowości :):).

No to chyba tyle - Szu-Szu życzy spokojności i  żeby Wam piękne babki powyrastały. Ja zaraz kolejną upiekę:):)

 

 

 

1 komentarz:

  1. A co z tym cukrem , bo sam waniliowy to trochę mało

    OdpowiedzUsuń

Ciasto kokosowe na wafelku

A bo ja czekam na śnieg i czekam w tym oknie i dlatego mnie tu nie ma :):):) :lol: . Śniegu oczywiście nie ma, o wpisach nie wspomnę i stoję...