Zapewne każda/y z Was posiada w lodówce taki magiczny kawałek prostokątnej kosteczki , która to w połączeniu z ciepłym mlekiem, obrobioną cukru i mąki potrafi czynić cuda. Mowa oczywiście o drożdżach, a że niedawno był karnawał to trochę zapasów pozostało. Żeby się nic absolutnie nie zmarnowało, to sobie troszkę poszperałam ( dużego wysiłku nie musiałam wkładać w searching ponieważ internet nadal kipi od przepisów na karnawałowe ciućki) . I znalazłam coś innego/nowego/ciekawego a przede wszystkim prostego do wykonania. Są to po prostu pączki pieczone.
Przepis zapożyczyłam od mojej ulubionej Pani Dorotki- może nie wyglądały identycznie, ale w smaku na pewno dorównywały tamtym.
Do przygotowania tych pączków potrzebujecie:
500 g mąki pszennej tortowej
24 g świeżych drożdży
100 g cukru do wypieków
250 ml mleka
3 żółtka
1 jajko
50 g masła, roztopionego i przestudzonego
8 g cukru wanilinowego
duża szczypta soli
Zaczynamy od przygotowania rozczynu:
Rozkruszone drożdże, 1 łyżkę cukru, 3 łyżki mąki i 1/4 szklanki ciepłego mleka mieszamy, przykrywamy ściereczką i odstawiamy do wyrośnięcia w ciepłe miejsce na około 30 minut.
Po tym czasie do wcześniej przygotowanej miski z mąką, dolewamy wyrośnięty rozczyn oraz pozostałe składniki ( oprócz stopionego masła). Dobrze wyrabiamy, na końcu dolewając tłuszcz. Ciasto powinno być elastyczne. Tak ukręcone ciasto formujemy w kulę i odkładamy , przykryte ściereczką w ciepłe miejsce do podwojenia wielkości ( około 1-1,5h).
W międzyczasie przygotowujemy formę do pieczenia muffinek wykładając ją dowolnymi papilotkami. Do każdej wkładamy uformowaną kuleczkę ciasta uprzednio nadziewając ją łyżeczka marmolady. Dokładnie zlepiamy, formujemy piękną kuleczkę mocy i przekładamy do papilotek. Teraz to tylko formalność.
Nagrzewamy piekarnik do 185 C i wkładamy nasze pączkowe pączusie. Zapiekamy ok. 15 minut ( może być krócej) , muszą być lekko brązowe na górze.
Dobrze należy je wystudzić , a ostygnięte obficie polać lukrem.
Kończąc ten drugi już pączkowy wpis pisze co nastąpi:piekę sobie, piec będę, kuszę sobie, i kusić będę.
Całuję i spokojnej niedzieli
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz