Obserwatorzy

niedziela, 28 lutego 2016

Babka kawowa z czekoladową polewą

Czuć już wiosnę moi kochani, dziś to już wyjątkowo. Kot dzielnie wietrzy futro na dworze, słoneczko pięknie świeci, ptaszki śpiewają nawet zaczęłam robić  pierwsze porządki i przygotowania do corocznego siania w moim małym ogródku.Nasionka zakupione ( w tym roku postanowiłam ograniczyć ich różnorodność ponieważ ładnie mówiąc nie wszystko co rok temu posiałam wyglądało tak jak wyglądać powinno). Zatem w tym roku idziemy na jakość a nie na ilość!! Żonkile pięknie rozkwitają - jeszcze w domowych warunkach ale już są, nawet bazie kotki zaczęły rozkwitać czyżby faktycznie świat oszalał i żeby w lutym była wiosna????

Nie chciałabym tylko takiego małego zaskoczenia przeżyć -  że znowu na Święta Wielkanocne spadnie śnieg! Chociaż święta w tym roku wypadają w marcu a jak stare polskie przysłowie mówi- " W marcu jak w garncu". Wrrrrrrrr, ble fuj niech już będzie wiosna :):)

Jak już tak bardzo zbliżamy się tematem i atmosferą do świąt to poczyniłam kilka kroków w tej sprawie i upitoliłam taką pannę zwaną babką kawową.Czarna ja węgiel bomba szczęścia w połączeniu z polewą z czekolady tworzy po prostu uśmiech i spełnia marzenia. Można- MOŻNA :)

Potrzebujecie:

1 3/4 szklanki mąki

200 g masła

1 szklankę cukru

3 łyżki ciemnego kakao

1 łyżeczki kawy rozpuszczalnej instant

1 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia

5 jajek

Do rondelka wkładamy 200 g masła i podgrzewamy do momentu aż się roztopi. Odstawiamy do wystudzenia. 1 3/4 szklanki mąki mieszamy z proszkiem do pieczenia i kakao. Następnie zaparzamy kawę w 1/4 szklanki wrzątku i odstawiamy. Jajka ubijamy za pomocą miksera na jasną puszystą masę, powoli dodając cukier. Kolejno wsypujemy mieszankę mąki , kakao i proszku do pieczenia oraz stopione masło oraz przestudzoną kawę. Całość mieszamy do uzyskania  gładkiej , jednolitej masy. 

Ciasto przelałam do silikonowej formy na babkę i zapiekałam 45 minut w temperaturze 180 C do tzw. suchego patyczka. Upieczoną wyjmujemy z formy i odstawiamy do wystudzenia.

Polewa:

100 g gorzkiej czekolady ( można użyć 50 g mlecznej i 50 g gorzkiej czekolady)

3 łyżki śmietany 30 %

Do garnuszka wlewamy śmietanę i dodajemy połamaną czekoladę. cały czas mieszając podgrzewamy do momentu aż czekolada się roztopi i powstanie gładka polewa.

Babkę polewamy obficie polewą i dowolnie dekorujemy.

 babka kawowa III babka kawowa II
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Zdjęć na razie tyle bo żesz kurcze pióro jakieś limity mi powprowadzali, ehhhhhhhhhh

 

niedziela, 21 lutego 2016

Pieczone pączki

Zanim w ogóle zacznę pisać cokolwiek to wypadałoby się jednak trochę wytłumaczyć z ponad dwutygodniowej nieobecności.  Ostrzeżenie: kochani nie dawajcie "wolnej" ręki dzieciom , a szczególnie jeśli mają w obrocie tablet. Ja pokutuje tą decyzją do dziś a mianowicie wyczerpaniem limitu internetowego do cna. I  tak czekałam, czekałam, czekałam, aż w końcu nastał TEN dzień-oddali mi go :) Tylko jak oddali internet to pojawił się inny- troszkę większy problem. Mój laptop umiera. Szybka reanimacja zdaje się nie za bardzo pomagać ( całe szczęście zdjęcia zostały uratowane), teraz gościnnie na laptopie u mego husband`a powoli działam.

Zapewne każda/y z Was posiada w lodówce taki magiczny kawałek prostokątnej kosteczki , która to w połączeniu z ciepłym mlekiem, obrobioną cukru i mąki potrafi czynić cuda. Mowa oczywiście o drożdżach, a że niedawno był karnawał to trochę zapasów pozostało. Żeby się nic absolutnie nie zmarnowało, to sobie troszkę poszperałam ( dużego wysiłku nie musiałam wkładać w searching ponieważ internet nadal kipi od  przepisów na karnawałowe ciućki) . I znalazłam coś innego/nowego/ciekawego a przede wszystkim prostego do wykonania. Są to po prostu pączki pieczone.

Przepis zapożyczyłam od mojej ulubionej Pani Dorotki-  może nie wyglądały identycznie, ale w smaku na pewno dorównywały tamtym.

 
Do przygotowania tych pączków potrzebujecie:

500 g mąki pszennej tortowej

24 g świeżych drożdży

100 g  cukru do wypieków
250 ml mleka
3 żółtka
1 jajko
50 g masła, roztopionego i przestudzonego
8 g cukru wanilinowego
duża szczypta soli

 
Zaczynamy od przygotowania rozczynu:

Rozkruszone drożdże, 1 łyżkę cukru, 3 łyżki mąki i 1/4 szklanki ciepłego mleka mieszamy, przykrywamy ściereczką i odstawiamy do wyrośnięcia w ciepłe miejsce na około 30 minut.
Po tym czasie do wcześniej przygotowanej miski z mąką, dolewamy wyrośnięty rozczyn oraz pozostałe składniki ( oprócz stopionego masła). Dobrze wyrabiamy, na końcu dolewając tłuszcz. Ciasto powinno być elastyczne. Tak ukręcone ciasto formujemy w kulę i odkładamy , przykryte ściereczką w ciepłe miejsce do podwojenia wielkości ( około 1-1,5h).

W międzyczasie przygotowujemy formę do pieczenia muffinek wykładając ją dowolnymi papilotkami. Do każdej wkładamy uformowaną kuleczkę ciasta uprzednio nadziewając ją łyżeczka marmolady. Dokładnie zlepiamy, formujemy piękną kuleczkę mocy i przekładamy do papilotek. Teraz to tylko formalność.

Nagrzewamy piekarnik do 185 C i wkładamy nasze pączkowe pączusie. Zapiekamy ok. 15 minut ( może być krócej) , muszą być lekko brązowe na górze.

Dobrze należy je wystudzić , a ostygnięte obficie polać lukrem.

 
pączki pieczone Ipączki pieczone IIpączki pieczone IV pączki pieczone V
 
 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Kończąc ten drugi już pączkowy wpis pisze co nastąpi:piekę sobie, piec będę, kuszę sobie, i kusić będę. 

Całuję i spokojnej niedzieli

czwartek, 4 lutego 2016

Pączki z różą

Nie wypadałoby się dziś nie pojawić i nie zaprezentować czegoś słodkiego, okrągłego , uzależniającego i dającego dodatkowe 350 kcal ( pomijam dodatkowy kopniak w formie ogromu satysfakcji). Zapraszam na pierwszy , powtarzam pierwszy raz pieczone przez mnie pączki z różą. Jak zapewnia autorka przepisu są idealne- potwierdzam SĄ IDEALNE!!!

Zagłębiając się w internetowe fora na których dziś aż huczy o pączkowych informacjach-  czy wiecie, że przeciętny Polak zajda ich 2,5-3 sztuki??? Z jednej strony nie dziwota, bo przecież już na samą myśl ślinianki zaczynają intensywniej pracować, ale patrząc na drugą stronę mocy ( tą ciemniejszą) to żeby "spalić" te malutkie, niewidzialne kcal musiałabym dziś przebiec zamiast 10,5 km chyba z 30 ( a to jak na razie trochę zbyt ponad moje siły). Można rytualne palenie kcal uczynić w bardziej milszy sposób , wystarczyłoby przez 150 minut rozmawiać przez telefon lub kąpać się przez 180 minut :) Ale jak już troszkę mnie znacie to mnie nie satysfakcjonuje; ja niestety lubię się wypocić, umęczyć bo wtedy wiem, że to co robię ma sens.

Kochani zaczynamy!!!Przygotujcie sobie kubek miętowej herbatki- bo pewnie pączki możecie jeść już tylko oczami i zapraszam do miłej lektury.

1 kg mąki pszennej

50 g świeżych drożdży

150  g cukru

500 ml mleka

6 żółtek ( pozostałe białka zostały szczelnie zamrożone - tort Daquas na nie czeka)

1 całe jajko

6 łyżek oleju 

małe opakowanie cukru wanilinowego)

40 ml spirytusu

pół łyżeczki soli

Ponadto:

tłuszcz do smażenia
konfitura do nadziania
Rozczyn ze drożdży:

50 g drożdży świeżych

2 łyżki cukru

1/2 szklanki letniego mleka

6 łyżek mąki

Do niedużego plastikowego pojemniczka  rozkruszyłam drożdże zasypując je  cukrem. Następnie całość zalałam  letnim mlekiem.Wszystko  mieszałam do momentu rozpuszczenia się drożdży. Potem należy dodać mąkę i ponownie wymieszać do czasu aż masa będzie bez grudkowa. Pojemniczek przykryłam ściereczką i odstawiłam w ciepłe miejsce do wyrośnięcia(trwało to  około 20 - 30 minut).

Kolejnym etapem przybliżającym nas do osiągnięcia celu jest wymieszanie mąki z powyższym ( wyrośniętym oczywiście) rozczynem drożdżowym.  Następnie dodajemy pozostałe składniki ( oprócz oleju) i dokładnie chwilkę wyrobimy, po czym dolewamy olej. Ciasto wyrabiamy do momentu uzyskania przez niego gładkości i elastyczności. Z ciasta formujemy kulę, przykrywamy ponownie ściereczką  i odstawiamy  w ciepłe miejsce do podwojenia objętości (około 1,5 godziny).

Zbliżamy się już do końca czyli z wyrośniętego ciasta odrywamy po sporym kawałku, który następnie rozwałkowujemy na grubość 1 cm. Z tak przygotowanego ciasta wykrawamy szklanką pączki , które odkładamy ponownie do wyrośnięcia ( ok. 15 minut).

Pączki, pączusie , pączulki smażymy w głębokim tłuszczu na złoty kolor, obracając co jakiś czas.

No i tu mam trochę wątpliwości bo moje trochę ciemniejsze wyszły niż to przewidziano na początku , aleeeeeeeeeeeeeeeeeee proszę o łagodny wymiar kary- powtarzam są to moje pierwsze pączki!!!!

Gorące odcedziłam na ręcznikach papierowych a lekko przestudzone nadziałam konfiturą z róży. Na końcu polałam je lukrem i uciekłam wietrzyć pomieszczenia

pączki z różą VI pączki z różą III pączki z różą IV   pączki z różą I






































pączki z różą V








Ciasto kokosowe na wafelku

A bo ja czekam na śnieg i czekam w tym oknie i dlatego mnie tu nie ma :):):) :lol: . Śniegu oczywiście nie ma, o wpisach nie wspomnę i stoję...