Jakoś tak w niedawny weekend naszło mnie na ugotowanie po raz milionowo setny rosołu. Zupa znana chyba każdemu , uwielbiana prawie przez każdego rodaka ( chociaż znam wyjątek mojej dawnej koleżanki , która na widok i zapach rosołu uciekała kilometry ). A wiadomo , że jak domowy rosół to własnoręcznie zrobiony makaron. Trochę pracochłonny ( znam jednakże bardziej czasochłonne czynności) ale nagroda- najwspanialsza na świecie -zapach rodzinnego domu :). Aż się łezka zakręciła w oku :)
Mój cudownie pachnący natką pietruszki ( że się pochwalę z mojego ogródka), z żółtymi oczkami rosołek powstał z:
dość dużych rozmiarów porcji rosołowej ( nie każdy je pochwala, ja Szu-Szu zwolenniczką ich jestem)
skrzydła z indyka
marchwi w ilości 4 sztuk
kawałka selera
dużej białe cebuli
świeża natka z pietruszki
Obrane warzywa, umyte mięsko wrzucam do dużego garnka. Zalewam letnią wodą, wstawiam na płytę i na dość małej mocy płyty (5-6) pyrtam zupkę. Dość często do niego zaglądam, ponieważ na początku trzeba zebrać cały szum powstały w wyniku ścinania się białka w mięsie. Należy uważać, żeby rosół się nie zagotował i przegotował , ponieważ zrobi się mętny.
Zawsze doprawiam zupę tylko vegetą, ale po zebraniu całego szumu. Po tych czynnościach zmniejszam moc do" 4 " i gotuję do miękkości. Nie ukrywam trwa to 2-3 godzinki. Po tym czasie możemy rozkoszować się tym:
A gwoździem programu był oczywiście makaron ugliglany z :
3 jajek - oczywiście od mamusi
mąki i wody w takich proporcjach żeby ciasto było dość twarde
duża szczypta soli
W misce wyrobiłam ciasto, wrzuciłam je na stolnice i heja Gardeja- ucinałam po kawałku ciasta, rozwałkowałam na bardzo cienki placuszek. Następnie z placka wycinałam paski. Paseczki ciasta nakładałam na siebie i bardzo ostrym nożem kroiłam na cieniuśkie makaroniki.
Wszystko ładnie Szu-Szu ugotowała w osolonej wodzie.
Oto dowód że rili robiłam :)
Pozdrawiam Szu-Szu
Godny podziwu:)
OdpowiedzUsuńa jaki w smaku , mniam mniam mniam :)
OdpowiedzUsuń