A muszę się pochwalić, że wróciłam do sportowej aktywności. Powoli i małymi kroczkami zaczęłam chodzić na aerobik, czego skutki po ponad 3 miesięcznej abstynencji odczuwam już kilka dni :):). Pupa boli, uda bolą ale uśmiech z moich ust po prostu nie znika. Ja ze szczęścia latam!!!!! Oczywiście nie wszystkie ćwiczenia mogę wykonywać (z drugiej strony się nie obijam- żeby nie było!!!!). Powoli wyćwiczona, uradowana i pełna nadziei , że może już niedługo będę runningować jak kiedyś zapraszam na jabłecznik inaczej czyli połówki jabłek pieczone w cieście.
250 g masła
300g serka homogenizowanego waniliowego
3 szklanki mąki
2 łyżeczki proszku do pieczenia
2 łyżeczki cukru waniliowego
co najmniej 9 jabłek
szczypta cynamonu
bakalie: mogą być rodzynki, może być żurawina
Z masła serka,mąki, cukru waniliowego i proszku do pieczenia zagniatamy ciasto. Dzielimy je na pół. Pierwszą część rozwałkowujemy na wielkość formy ( użyłam prostokątnej o wymiarach 35x24 cm) i wykładamy nim wyłożoną papierem do pieczenia formę. Jabłka obieramy,przekrawamy na pół i wydrążamy gniazda nasienne. Na ciasto ułożone w blaszce układamy połówki jabłek- wydrążeniem do dołu (bakalie mają znaleźć się w wydrążeniu). Owoce posypujemy cynamonem i przykrywamy drugą , rozwałkowaną częścią ciasta. Pieczemy w piekarniku na złoty kolor w temperaturze 175st. C ( zajęło to mniej więcej 35 minut.
Wystudzone polałam cytrynowym lukrem.
Takiej wersji jabłecznika jeszcze nie jadłam, i wiem, że taką wersję tego ciasta robić będę już chyba zawsze. Wygrała prostota, szybkość , inny wygląd i oczywiście smak.
Spadam odsypiać zmianę czasu i urodziny pewnej sympatycznej cioci :)
Buziaczki :):)