Obserwatorzy

niedziela, 30 listopada 2014

Drożdżowe rollsy

I mamy Andrzejki :)
Zatem wszystkim Andrzejom tym znanym i tym mniej znanym składa Szuszuleńka najserdeczniejsze życzenia imieninowe :):)
Właśnie sobie uświadomiłam ,że to jutro 1 grudnia i że mały Mikołaj już się powoli zbliża-  a prezenty jak nie powybierane tak niepowybierane. Chyba naprawdę ktoś mi czas  kradnie bo zaczyna mi go bardzo brakować.
Ale co nas nie zabije to nas wzmocni- i tego będę się trzymała.
Więc dla tych bardzo zakręconych i tych troszkę mniej prezentuję i dedykuję drożdżowe rollsy ( w oryginale nadziane cynamonem)ja użyłam do tego konfitury z owoców leśnych oraz serka śmietankowego  z cukrem waniliowym (opcja druga -rewelka).
 
Ciasto drożdżowe:
 
500 g mąki 
szczypta soli
220 ml ciepłego mleka
35 g drożdży
100 g cukru
50 g stopionego masła
2 jajka
2 łyżeczki  cukru waniliowego
 
Ponadto do nadzienie:
słoik konfitury z owoców leśnych
opakowanie cukru waniliowego
200 g serka śmietankowego
 
 
Mąkę wsypujemy do dużej miski i  dodajemy sól. Drożdże rozpuszczamy  w mleku z dodatkiem łyżki cukru i łyżki mąki. Pozostawiłam do podrośnięcia na około 10 minut.  Po tym czasie do mąki dodałam  cukier, cukier waniliowy, rozkłócone jajka oraz podrośnięte drożdże. Wyrobiłam elastyczne ciasto  stopniowo dolewając rozpuszczone masło. Miskę z ciastem nakryłam  ścierką i pozostawiłam w ciepłym miejscu do podrośnięcia na około 1 godzinę. Po tym czasie ciasto należy krótko wyrobić i podzielić na dwie części. Każdą z części rozwałkować na prostokąt o średnicy ok. 0,5 cm.
Jedną część posmarowałam konfiturą, drugą natomiast serkiem śmietanowym i posypałam opakowaniem cukru waniliowego. Tak przygotowane ciasta zwinęłam w rulon który pocięłam na około 2-3 cm kawałki. Ślimaki układałam (zwinięciem do góry) na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia w niewielkich odstępach. Pieczemy  ok. 20 minut w piekarniku nagrzanym do 180 stopni.
 
Drożdżowe rollsy IV  Drożdżowe rollsy VI
 
 
Drożdżowe rollsy V
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Drożdżowe rollsy III
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
            Oczywiście gotowe polukrowałam :)
Polecam zajadać jeszcze gorące :):)z kubkiem kakao:):)

niedziela, 23 listopada 2014

Truskawkowy tort

Znowu długo mnie nie było ale zarobiona jestem!!!! Rili:)

Jednak trzeba  było  się zmobilizować i coś pokazać bo niedługo nikt by mnie nie odwiedzi z braku nowych postów. A to byłoby dość smutne :(

Więc korzystając z niedzielnego wpisu i chwili wolnego czasu,  chciałabym jeszcze raz bardzo gorąco, serdecznie i z całego serca pogratulować pewnym mieszkańcom Gdyni u których to narodził się śliczniuśki , piękniuśki synek. Kochana O i kochany R - byliście mega dzielni i jestem z Was ogromnie dumna. WITAJCIE W GRONIE RODZICÓW :):):)

A jak już  zrobiło się  tak urodzinowo to muszę powiedzieć, że niedawno upitoliłam kolejny już tort zamówieniowy :) , tym razem na prośbę mojego kolegi z pracy. Tort miał być nie dla byle kogo tylko dla jego ukochanej żony - no to sami rozumiecie, że musiał być wypasiony i nasączony miłością. I taki chyba był......

Za inspirację do jego wykonania i  za to że po prostu jest bardzo dziękuję stronie MW :):) Pani Doroto jest Pani  BOSKA!!!!!

Zatem dziś uraczę Was różowym tortem truskawkowym 

 
Na biszkopt należy przygotować:

5 jajek

3/4 szklanki drobnego cukru do wypieków

3/4 szklanki mąki pszennej

1/4 szklanki mąki ziemniaczanej

 

Białka oddzielamy  od żółtek i ubijamy na sztywną pianę. Pod koniec ubijania dodajemy partiami cukier.  Następnie wrzucamy po żółtku a na samym końcu wsypujemy obie mąki i delikatnie mieszamy.  Ciasto przekładamy do wyłożonej papierem do pieczenia tortownicy o średnicy 22 cm.  Pieczemy  w 160 - 170ºC przez około 35 - 40 minut . Gorące ciasto wyjmujemy  z piekarnika, i z wysokości około 60 cm upuszczamy w formie na podłogę. Odstawiamy do przestygnięcia.

Wystudzony biszkopt przekrawamy na 3 blaty.

Krem z białej czekolady:

450 g białej czekolady, posiekanej

600 ml śmietany kremówki 36%

 
Śmietanę kremówkę podgrzewamy w małym garnuszku,następnie  zestawiamy z palnika. Dodajemy połamaną białą czekoladę i mieszamy do stopienia się czekolady. Studzimy i  wstawiamy do lodówki na noc. Dnia następnego schłodzoną masę czekoladową należy ubić (ale nie za długo) do otrzymania gęstego kremu.

Frużelina truskawkowa:

500 g truskawek (użyłam mrożonych)

2,5 łyżeczki żelatyny rozpuszczone w minimalnej ilości gorącej wody

2/3 szklanki cukru

1 łyżka soku z cytryny

2 łyżeczki mąki ziemniaczanej rozpuszczone w 2 łyżkach wody

W garnku mieszamy odmrożone truskawki z cukrem.  Postawiamy na palniku o średniej mocy i podgrzewamy do rozpuszczenia się cukru. Dodajemy sok z cytryny oraz wodę z mąką. Mieszamy, zagotowując. Zdejmujemy z palnika i dodajemy rozpuszczoną żelatynę uważając, by nie utworzyły się grudki .Schładzamy, by sos owocowy zgęstniał.

Do nasączania użyłam:

3/4 szklanki wody wymieszanej pół na pół z wódką

Mini beziki  do wykończenia tortu:

3 białka

150 g drobnego cukru

szczypta soli

odrobina różowego barwnika spożywczego

Białka ubijamy na sztywno ze szczyptą soli a pod koniec ubijania dodajemy cukier oraz barwnik. Powinna powstać różowiuteńka masa bezowa którą umieściłam w rękawie cukierniczym i wyciskałam maluteńkie beziki na blachę wyłożoną papierem do pieczenia. Całość  piekłam w 120 C przez 80-90 minut. Po upieczeniu należy je wystudzić.

 
Mini beziki IIMini beziki I
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Zabawa czyli wykonanie:

Pierwszy z krążków biszkoptowych układamy  na paterze, nasączamy 1/3 ponczu. Na biszkopcie rozsmarowujemy połowę kremu z białej czekolady. Wykładamy połowę frużeliny truskawkowej,przykrywamy drugim krążkiem biszkoptowym, nasączmy go ponczem i  smarujemy kremem oraz resztą frużelinki. Następnie przykrywamy wszystko ostatnim blatem, nasączamy go resztą ponczu i całego od góry do dołu, od jednego do drugiego boku smarujemy resztą kremu.

Tak przygotowany oblepiamy dość ściśle mini bezikami. No wyglądało to tak:

 

Tort truskawnokwy I
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Przekrój nieznany ( wiadomo darowanego kroić nie mogłam- głupio by wyszło :))

Tym przemiłym akcentem kończę, całuje i poprawę jak zwykle obiecuję.

A teraz udaję się na relaks czyli na wstępne planowanie Wigilii ( bo ona już prawie tuż tuż.....)

 

niedziela, 16 listopada 2014

Pleśniak

No cześć :):)

Temat przewodni dziś -wybory , a spełniłam swój obywatelski obowiązek, a byłam zagłosować , a co mi tam może będzie u nas jeszcze lepiej :):) (oby...) nawet mój luby, ukochany, śliczny , cudowny mąż był :) Pomijam fakt , że za pierwszym razem trafiliśmy nie do tej Komisji Obwodowej, ale luzzzzzz, w końcu zostaliśmy doinformowani i się udało .

Dziś pogoda trochę spleśniała a to oznacza idealny czas na prezentację pleśniaka w moje wersji ( podejrzewam , że jednej z najbardziej klasycznych). Niektórzy nazywają to ciasto skubańcem i słusznie bo skubany jest przepyszny!!!!!!:):)

Przygotujcie na ciasto:

3 1/2 szklanki mąki

5 żółtek

kostkę masła

1 łyżkę cukru

2 łyżeczki proszku do pieczenia

duże ( 16g) opakowanie cukru waniliowego

szczyptę soli

2-3 łyżki ciemnego kakao

Dodatkowo:

duży słoik kwaśnego dżemu najlepiej porzeczkowego

Wszystkie składniki ( oprócz kakao) cudownie łączymy i ślicznie wyrabiamy do uzyskania jednolitej masy. Gotowe dzielimy na dwie części ( nie koniecznie równe). Pierwszą ( załóżmy, że większą ) wykładamy na prostokątną blaszkę, do drugiej natomiast dodajemy pozostałe kakao i ponownie wyrabiamy. Ciasto z blaszką wkładamy do lodówki , ciemne układamy w zamrażalniku na ok. 30 minut.

Chwila relaksu i jedziemy dalej czyli przygotowujemy pierzynkę:

 
5 pozostałych białek

1 1/2 szklanki cukru

2 łyżki mąki ziemniaczanej

szczypta soli

Białka ubijamy ze szczyptą soli , a pod koniec dodajemy łyżka po łyżce cukier i mąkę ziemniaczaną.  Nie miksujemy zbyt długo, żeby nie przebić piany.

Można przystąpić do wykańczania :  schłodzone jasne ciasto smarujemy grubą warstwą dżemu, na to wykładamy białkową pierzynkę a na samym końcu ścieramy na to wszystko ciemne kakaowe ciasto. Całość pieczemy przez 45-50 minut w 175 C.

Kosteczki ciasta zostały ułożone w niesfornym ładzie ( czyli takim nieładzie:)), ale tu nie chodzi o ładne zdjęcia tylko o smak :) ( bardzo żałuje ale Bozia nie dała mi zdolności artystycznego dekorowania ciast/tortów ).

Tadam:

Pleśniak II
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Pleśnik I
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Mam hita: zaczęłam na ostro walczyć z jesienną depresją i nudą  za pomocą 15 minutowych biegów i aerobicznych ćwiczeń w wersji domowej :) Po dniu pierwszym - nie ukrywam nogi trochę wycisku dostały , ale już nie mogę doczekać się na wtorek :)

Papatki :):)

czwartek, 13 listopada 2014

Makowiec

No i się powoli zaczęło, ledwo  minął 1 listopada a tu już zapraszają na konkursy świąteczne. Nie omieszkałam nie spróbować i wziąć w nich udział. Nagrodą jest publikacja przepisu na bożonarodzeniowy wypiek w jednym z magazynów kulinarnych. Czaaaaaaaaaaaadowo!!!!Najlepsze jest to, że można wrzucać przepisów, zdjęć  do woli :) No to już dziś zaczęłam próby. Pierwszy na ogień idzie  makowiec (podobno najprostszy ) jak wynika z opisu w książce.
 
25 dag maku
40 dag kwaśnych jabłek
6 jajek
1 szklanka cukru pudru
15 dag masła w temperaturze pokojowej
6 łyżek kaszy manny
2 łyżeczki proszku do pieczenia
 
Masło miksujemy z cukrem pudrem na puch. Wbijamy po żółtku za każdym razem miksując. Jabłka obieramy i ścieramy na tarce o dużych oczkach. Do masy jajecznej dodajemy mak, kaszę mannę i jabłka. Składniki starannie mieszamy. Na końcu dodajemy ubite ze szczyptą soli białka oraz proszek do pieczenia.  Ciasto przekładamy do natłuszczonej formy.  Pieczemy ok. 50 minut w 200C. Studzimy i polewamy lukrem bądź posypujemy cukrem pudrem.
 
 
Makowiec IIMakoweic III
 
 
 
 
 
 
 
 
A tak w ogóle jestem przerażona- co wchodzę do  sklepów to na każdej półce czają się na mnie i mój wózek sklepowy czekoladowe Mikołaje , świąteczne dekoracje , i masa  zabawek ( którym moje dzieci nie odpuszczają ). Nie wspomnę o tym, że w jedynej takiej galerii trwają przygotowania do postawienia choinki :)                        Makowiec I   
No nic ruszam do spiżarni przeglądać książki kucharskie i planować tegoroczną Wigilię :)
A co ....
Całuski :)
 
 
 
                                                                         

wtorek, 4 listopada 2014

Red Velvet z kremem z serka mascarpone

Dziś mój ukochany, najpiękniejszy, najfajniejszy po prostu naj naj naj starszy synek ma urodziny i to niezwykłe bo 6-te.  Klopsiku mój najcudowniejszy jeszcze raz sto lat , może jak będziesz starszy ( pod warunkiem oczywiście, że blogasek jeszcze będzie ) to uda się Tobie przeczytać ten wpis i to jak bardzo Ciebie kochamy.A, że w weekend był czas i okazja na małe urodzinowe przyjątko to i była okazja na upieczenie kolejnego tortu. Tym razem wybór padł na czerwonokrwisty tort Red Velvet ( tak trochę Hallowenowo :))

Ciasto: ( zaczerpnięte od przecudownej blogerki z MW:))

2 1/2 szklanki mąki

1 1/4 szklanki cukru

1 łyżka kakao

łyżeczka soli

2 duże jajko

1 1/2 szklanki oleju

1 szklanka maślanki

łyżeczka aromatu waniliowego

łyżka octu winnego

łyżeczka sody

dowolna ilość czerwonego barwnika ( dodałam go tyle żeby powstał bardzo intensywny kolor czerwieni)

Suche składniki ( mąkę, kakao ,sól, cukier) łączymy w misce.  W drugiej misce mieszamy mokre czyli jajka, olej, maślankę oraz barwnik.  Suche składniki dodajemy  do mokrych- mieszamy ( niekoniecznie mikserem).  Łyżkę octu winnego wlewamy do wysokiego naczynia i wsypujemy sodę ( w ten sposób powstaje dość mocno i szybko wyrastająca piana). Powstałą piankę wlewamy do ciasta i mieszamy. Ciasto dzielimy na dwie części, każdą z nich wylewamy do tortownicy o średnicy 24 cm i pieczemy 30 minut w 180 C.

Masa:

opakowanie serka mascarpone

2 kubeczki ( każdy po 330 ml ) śmietany 30%

4 łyżki cukru pudru

Do przełożenia:

dżem malinowy

Śmietanę ubijamy , a pod koniec ubijania dodajemy  łyżka po łyżce serek mascarpone . Na samiuśkim końcu wsypujemy cukier puder. Ubijamy jeszcze chwilkę, tylko do połączenia się składników.

Wykonanie tortu to sama przyjemność i czysta zabawa. Zatem: z dwóch blatów ucinamy wyrośnięte górki które należy do osobnej miseczki pokruszyć. Powstałe , równiutkie blaty przekrawamy na pół. Pierwszy układamy na paterze, przesmarowujemy dżemem, na to wykładamy masę z serka mascarpone i przykrywamy drugim blatem. Smarujemy go dżemem, wykładamy masę serową i przykrawamy trzecim blatem którego również smarujemy dżemem, masą serową i przykrywamy ostatnim blatem. Tego ostatniego  gagatka też smarujemy dżemem i wykładamy krem.

Pozostałym kremem smarujemy boczki tortu tak żeby powstał ślicznie bialutki. Na samym wierzchu wysypujemy okruchy z górek :)>

I kochani delektujemy się teraz pięknym widokiem dość prostego w wykonaniu tortu.

 
Tort Red Velvet I
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Tort Red Velvet II
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Tort Red Velvet IV
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Tort Red Velvet III
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Całuski do następnego !!!!!

poniedziałek, 3 listopada 2014

Kruche ciasteczka waniliowe

Wiem, wiem , że Halloween już było i minęło ale trochę się napiekłam i postarałam, żeby jakoś w naszym domu było koszmarnie Halloweenowo. Mimo, że zwyczaj  ten przywędrował do nas zza oceanu i posiada bardzo wielu przeciwników, my Szuszulaki go bardzo lubimy, ciasteczka pieczemy ( nawet do 24.)) :)) i obchodzić będziemy :)

213

 

 

 

 

 

Stracho-dyń stworzyliśmy - sztuk cztery, ciasteczek to chyba upiekliśmy z klopsikiem z trylion ( ale to nic ,dzieciaczki w szkole były bardzo szczęśliwe). Zatem dziś prezentuję  halloweenowe kruche ciasteczka waniliowe i czekoladowe.


 Ciasteczka waniliowe:

250 g mąki

100 g zimnego masła

100 g cukru

łyżeczka aromatu waniliowego

opakowanie cukru waniliowego

łyżeczka proszku do pieczenia

1 jajko

Zimne masło kroimy w kostkę. Mąkę, cukry oraz proszek do pieczenia mieszamy. Do suchych składników dodajemy pokrojone masło, jajko i aromat. Ciasto szybko zagniatamy. Formujemy kulę i wkładamy do lodówki na co najmniej 30 minut. Po tym czasie rozwałkowujemy ciasto na stolnicy, wykrawamy dowolnymi foremkami ciasteczka.  Wkładamy do piekarnika nagrzanego do 180 C i pieczemy ok. 15 minut. 

Ciasteczka waniliowe IICiasteczka waniliowe ICiasteczka waniliowe IIICiasteczka waniliowe IV

 

 

 

 

 

Ciasteczka czekoladowe

 

1 1/2 szklanki mąki

3/4 szklanki kakao

łyżeczka proszku do pieczenia

1/4 łyżeczki sody

szczypta soli

170 g miękkiego masła

1 1/4 szklanki cukru

1 jajko

 

Masło ucieramy z cukrem na puch. Dodajemy jajko.  Sypkie składniki łączymy w osobnej misce następnie  porcjami dodajemy  do masy maślanej. Zagniatamy - najlepiej ręcznie , ponieważ obawiam się , że innego sposobu na wyrobienie tego dość twardego ciasta nie będzie. Zagniecione chłodzimy przez 30 minut. Po tym czasie ciasto rozwałkowujemy na wysypanej mąką stolnicy i wykrawamy ciasteczka. Gotowe wykładamy na blachę wyłożoną papierem do pieczenia i zapiekamy przez 10 minut w 190C.

Ciasteczka czekoladowe ICiasteczka czekoladowe IICiasteczka czekoladowe IVCiasteczka czekoladowe III

 

 

 

 

 

 

I tym miłym akcentem chciałabym Was serdecznie pożegnać.

Do miłego już niedługo :):)

Papatki Szuszuleńka

niedziela, 2 listopada 2014

Jabłecznik z różową pianką

Za dzisiejszy wpis i dzisiejszym wpisem  chciałabym podziękować przeuroczym ludziom :) u których to mieliśmy przyjemność with family być. Jak zwykle było cudownie :) Dziękujemy i czekamy na kolejne spotkania.

Obiecałam gospodyni domu , że prezent który otrzymałam przełożę na blogaska. Więc wybrałam z niego coś kolorowego, smacznego i na czasie a mianowicie będzie to jabłecznik z painką a żeby było śmiesznie pianka będzie różowa.

Zatem zasuwajcie do najbliższego sklepu i zaopatrzcie się w :

Na ciasto:

3 szklanki mąki pszennej

1 łyżeczka proszku do pieczenia

3/4 szklanki cukru kryształ

2 łyżki gęstej śmietany

8 żółtek

kostka masła

opakowanie cukru waniliowego

Masa jabłkowa:

1,5 kg jabłek

2 budynie śmietankowe

Pianka:

8 białek

szczypta soli

1/2 szklanki cukru pudru

2 kisiele wiśniowe

Z podanych składników zagniatamy ciasto. Dzielimy na dwie części. Jedną część schładzamy w zamrażalce, drugą natomiast wylepiamy blachę o wymiarach 40x24 cm,  nakłuwamy widelcem. Piekarnik nagrzewamy do 180 C i wkładamy ciasto. Podpiekamy przez 20 minut. Studzimy.

Jabłka obieramy, kroimy na plasterki i smażymy na małym ogniu. Pod koniec smażenia rozgniatamy jabłka tłuczkiem do ziemniaków na gładką masę. Budynie rozpuszczamy w 1/3 szklanki wody, dodajemy do jabłek. Chwilę gotujemy, zdejmujemy z ognia i jeszcze ciepłe wykładamy na podpieczony spód.

Białka ubijamy ze szczyptą soli na sztywna pianę. Nie przerywając ubijania, dodajemy cukier puder. Następnie wsypujemy kisiele w proszku i delikatnie mieszamy. Piankę wykładamy na masę jabłkową. Wyjmujemy ciasto z zamrażalnika, odrywamy kawałki i kładziemy na piankę lub można uczynić coś zupełnie innego (tak jak ja to zrobiłam): rozwałkować ciasto i wykrawać z niego małymi foremkami dowolne kształty, które układamy w frywolnym nieładzie na piankę.

Całość pieczemy ok. 45 minut w 180 C.

Efekty poniżej:

jabłecznik IIjabłeczkik IIjabłecznik IVjabłecznik III
 
 
 
 
 
 
 
 
jabłecznik V
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Całuski :):)

Ciasto kokosowe na wafelku

A bo ja czekam na śnieg i czekam w tym oknie i dlatego mnie tu nie ma :):):) :lol: . Śniegu oczywiście nie ma, o wpisach nie wspomnę i stoję...