Obserwatorzy

poniedziałek, 20 listopada 2017

Zebra

Jak widać chwilowe problemy przerodziły się w problemy troszkę dłuższe. Oczywiście jeden problem odszedł za to na jego miejsce pojawiło się kilka kolejnych ( oczywiście komputerowych).  Niestety pewnych danych ( głównie zdjęć) nie odzyskałam ,ale z całego serca i tu i teraz chciałabym podziękować doktorowi Chemikowi za odzyskanie i uratowanie tej całej reszty moich danych. W nagrodę - ciacho :)Jakie- wyjdzie w praniu :)Paleta smaków- ogromna :):)

Jak już słodzić to na maksa, zarzucam Was dziś prostą, wręcz do wykonania z zamkniętymi oczami zebrą. No bo któż nie kojarzy tego smaku, tych wszędobylskich okruszków z zadowolona miną mamy :):)

Potrzebujecie:

5 jaj

1,5 szklanki cukru

2,5 szklanek mąki + 3 łyżki

1 szklanki oleju

1 szklanki oranżady lub innego napoju gazowanego np.mirinda

3 łyżki kakao

2 łyżeczki proszku do pieczenia

Białka oddzielamy od żółtek i ubijamy na sztywna pianę z dodatkiem szczypty soli. Dalej ubijając dodajemy stopniowo cukier a na końcu wcześniej oddzielone żółtka.  Mąkę ( oprócz tych 3 łyżek) łączymy z proszkiem do pieczenia i łyżka po łyżce dodajemy na przemian z olejem i oranżady. Tak przygotowane ciasto dzielimy na dwie równe części. Do jednej dodajemy 3 łyżki kakao a do drugiej 3 łyżki mąki. Tortownicę o średnicy 24 cm wykładamy papierem do pieczenia. Na środek tortownicy wylewamy ciasto ciemne na przemian z jasnym ( można użyć łyżki). Pieczemy ok. 60 minut w 180 C. Gotową oprószyłam cukrem pudrem bo to był najszybszy sposób  jej wykończenia bo przecież towarzystwo już w progach czekało :):):)))






Tym optymistycznym akcentem kończę dzisiejszy wpis , pełna nadziei , że jeszcze wszyscy nie zrezygnowali  z podczytywania moich wpisów.

Buzzziaczki

2 komentarze:

Ciasto kokosowe na wafelku

A bo ja czekam na śnieg i czekam w tym oknie i dlatego mnie tu nie ma :):):) :lol: . Śniegu oczywiście nie ma, o wpisach nie wspomnę i stoję...