W tym roku połasiłam się nawet o zrobienie Pana Renifera :) i muszę jednogłośnie przyznać, że wygląda całkiem zacnie.
Zaczynam powoli odczuwać zbliżające się święta i czuć na placach oddech zbliżającego się Mikołaja ( lista prezentów - nie ogarniam)
Gdzie nie wejdę to albo dekoracje świąteczne, albo wypchane fizeliną Mikołaje, napompowane renifery lub szklane elfy i aniołki.
Nie no fajne to ale dlaczego szał tych cudownych świąt zaczyna się gdy ledwo 1 listopada się kończy??!!!
Sklepy walczą dzielnie o klienta na każdym kroku - a najbardziej ekstremalnie jest w weekend i to jeszcze z dwójką wyposzczonych od zabawek i nakręconych przez reklamy dzieciaków :):)Jeśli macie zbyt niskie ciśnienie i mało rozrywki w weekend polecam taką formę relaksu :):):)
Gadu gadu gadu a mi tu pierniczki ze stołu znikają.
Przepis bardzo podobny do zeszłorocznego , pochwalić się jednak wypada ( jak nie trzeba)
1/4 szklanki miodu
80 g masła
1/2 szklanki cukru pudru
1 jajko
2 i 1/4 szklanki mąki pszennej
1 łyżeczka sody oczyszczonej
1,5 - 2 łyżki przyprawy korzennej do piernika
W garnuszku należy podgrzać miód i masło, następnie lekko przestudzamy. Mąkę, cukier puder, sodę i przyprawę do piernika wsypujemy do miski, wlewamy przestudzoną mieszankę miodu i masła. Wyrabiamy ręcznie do uzyskania gładkiego ciasta ( powinna mieś strukturę plasteliny). Na stolnicy rozwałkowujemy po kawałku ciasta i wykrawamy pierniczki w dowolnych kształtach. Ciasteczka wykładamy na blaszkę wyłożoną papierem do pieczenia i wkładamy do wcześniej nagrzanego do 180 C piekarnika na ok. 10 minut.
Przestudzone lukrujemy, ozdabiamy lub po prostu wcinamy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz