Obserwatorzy

środa, 21 grudnia 2016

Piernikowe domki na kubek

Serduszka, reniferki, dzwoneczki, bałwanki, choinki.....pełno tych małych pachnących świętami ciasteczek  mam w spiżarni. Już udekorowane , czekają na pożarcie :) W tym roku doszła jeszcze jedna inspiracja. Na forach i blogach aż huczy  od ich przepisu , dlatego jak bardzo inni blogerzy polecają ich wykonanie tak i ja je, no kurcze, musiałam wypróbować. Są to piernikowe domki na kubek.  Wyglądają oszałamiająco, cudownie. W połączeniu z kubkiem kawy/herbaty/kakao są  nie do powstrzymania ( zresztą tak jak Zygzak McQueen :):)). Z takim połączeniem można grzeszyć, grzeszyć, grzeszyć...ale kto by liczył te małe grzeszki , szczególnie jak zbliżają się święta. Przepis na  domkowe ciasto delikatnie rożni się od tego na "zwykłe- niezwykłe" pierniczki ,a to wszystko dlatego, żeby ciasto było twardsze i wytrzymalsze.

Potrzebujecie:

300 g mąki pszennej

125 g masła

100 g ciemnego cukru / ewentualnie cukru białego

3,5 łyżek miodu ( płynnego)

0,75  łyżeczki sody oczyszczonej

2,5 łyżeczek przyprawy korzennej do piernika

Masło, cukier, miód umieszczamy w garnuszku i podgrzewamy do rozpuszczenia się cukru i masła.  Co jakiś czas należy mieszankę przemieszać. Następnie garnuszek odstawiamy do lekkiego przestudzenia. Do miski wsypujemy mąkę, sodę, przyprawę do piernika i mieszamy. Kolejno wlewamy przestudzoną mieszankę masła i cukru, powoli i cierpliwie wyrabiając (można ręcznie , można mikserem). Ja lubię wysiłek dlatego użyłam rąk. Pięknie wyrobioną masę należy rozwałkować na grubość ok. 2-3 mm.

Na kartulce obok rysujemy i wycinamy szablon domku:

- 1 kwadrat o wymiarach 2cmx2cm (ściany)

- 1 prostokąt 2cmx2,5cm ( dach)

- przód domku 2,5cmx3cm

Na rozwałkowanym cieście nakładamy nasze szablony domkowe. Małym nożykiem wycinamy kształty od szablonu- nie ukrywam wymaga to trochę precyzji i cierpliwości, no ale mamy mają to do siebie, że cierpliwością to po prostu mogą szastać na lewo i prawo:):):)

Każdy szablon wycinamy razy 2. Gotowe pieczemy na wyłożonej papierem do pieczenia blaszce w 195 C przez ok. 6 minut ( trzeba je obserwować, żeby nie za bardzo się spiekły).

Lukier jako klej:

1 białko

szklanka cukru pudru

+ dla chętnych kilka kropli dowolnego aromatu

Białko miksujemy z cukrem pudrem ( + aromat) na idealnie bieluśki lukro-klej.

Najlepsza zabawa zaczyna się teraz, czyli sklejamy domki:

Zaczynamy od sklejenia ze sobą 2 ścian i 1 boku domku ( lukier wyciskamy za pomocą cienkiej końcówki na brzegach elementów). Odkładamy na chwilę do  wyschnięcia i sklejenia się części. Następnie przyklejamy drugi bok. Ponownie odstawiamy. Na końcu mocujemy dach.Może trochę to żmudne natomiast takie sklejanie "na raty" daje gwarancję, że domek w późniejszym czasie się nie rozklei.

Oczywiście nie przejmujemy się jeśli lukier wylata nam na boki, bo przecież po wszystkim można/ należy udekorować te maleństwa pozostałym lukrem.

domki z piernika domki z piernika III

 

 

 

 

 

 

 

 

domki z piernika VI

domki z piernika V

 

 

domki z piernika IV

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

No to się popisałam :)

Zachęcam do wykonania i mam nadzieję, że jeszcze przed Tym dniem tu zajrzę ( ryzyko jest, ale kto ryzyka  nie lubi :))

 

środa, 7 grudnia 2016

Amoniaczki

Ehhhhh.......ach jo !

Że będzie bolało po zoperowaniu tego cuda  to wiedziałam, ale że aż tak to się nie spodziewałam. Nie powiem , że czuję się lekko rozczarowana....... 8-O

Ale jak to powiada mój przesympatyczny kolega z pracy - jest rewolucja- muszą być ofiary:)

Na dodatek w pakiecie z całym nawałem i przeorganizowaniem naszego życia codziennego doszedł jeszcze atak mojego najmłodszego cudaka przez wirusa, który to skutecznie zadziałał w dziedzinie wymiotno-dolnej + pakiet dodatkowy wysoka gorączka :)Ale problemy jak idą to parami a nawet trójkami, no bo po co dać Szuszu spokój :):):) bo przecież mało ma stresów.

Jedynym chyba plusem całej tej sytuacji ( z nogą do góry mogę przyrzec :)) jest fakt , że Szuszu ma taki porządek w przepisach jakiego nie miała przez 9 lat ich zbierania. Wszystkie wycinki z gazet,torebek po cukrach, zapiski na malutkich karteczkach, i takie tam inne zostały w porządku alfabetycznym uporządkowane i spięte w różnokolorowych segregatorach. Nie ukrywam praca rozluźniając-kojąca :)

Zmieniając trochę temat-  zima o dziwno powoli się rozkręca co czyni ogromny uśmiech na mej twarzy, zresztą dzieci też uchachane jakieś takie chodzą. Tylko kocura szkoda - cóż mus to mus :):)polować i wietrzyć futerko trzeba :)

A jak oni wszyscy są ogarnięci i  mam malutki "spokój" wtedy pocichutku otwieram laptopa i myślę, kombinuję czym by Was zaskoczyć.  Znalazłam niedawno ciekawe zdjęcia -to jak już są zdjęcia to i powstanie pyszny wpis :)

Przedstawiam Wam amoniaczki. Kruchutkie jak porcelanka, wyrośnięte jak niejeden atleta, pocukrzone , z dużą ilością miłości i pozytywnej energii.

 

2 1/2 szklanki mąki pszennej
1/2 szklanki cukru pudru
2 łyżeczki amoniaku
125 g masła
1 jajko
1 żółtko (białko zostawiamy do posmarowania ciastek)
2 łyżki gęstej kwaśnej śmietany 18%
cukier waniliowy - do posypania

Wszystkie składniki wsypujemy do miski i szybko zagniatamy. Następnie tak przygotowane ciasto zawijamy w folię spożywczą i schładzamy w lodówce co najmniej przez 1h. Po upływie godziny, ciasto dzielimy na mniejsze kawałki. Każdy z osobna rozwałkowujemy na grubość ok. 0,5 cm. przygotowujemy ulubioną foremkę i wykrawamy ciasteczka. Trochę ich wyszło, ale jak szaleć to szaleć ( dzieci w szkole starszego były szczęśliwe). Gotowe smarujemy lekko roztrzepanym białkiem i posypujemy cukrem waniliowym.

Zapiekamy w 150 C przez ok. 15 minut ( muszą być zarumienione).

amoniaczki V

 

 

 

 

 

amoniaczki VII

 

 

 

 

 

 

 

 

 

amoniaczki VI

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

amoniaczki III
 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

amoniaczki VIII

 

 

 

 

 

 

 

 

Więc, zatem przygotowując się (na razie psychicznie) do świąt uciekam zatopiona w wyszukiwaniu kolejnych przepisów do wypróbowania :)

Ciasto kokosowe na wafelku

A bo ja czekam na śnieg i czekam w tym oknie i dlatego mnie tu nie ma :):):) :lol: . Śniegu oczywiście nie ma, o wpisach nie wspomnę i stoję...